WOJENNY MŁOT LEKKO ZARDZEWIAŁY, ALE WCIĄŻ MOCNY
Osadzony w realiach znanego z cyklu gier bitewnych, karcianych i fabularnych mrocznego uniwersum science fiction „Warhammer 40,000: Dawn of War” okazał się w 2004 roku sporym sukcesem. Nie zrewolucjonizował dość skostniałego już gatunku strategii czasu rzeczywistego, ale dzięki położeniu nacisku na terytorialną kontrolę i manewrowanie oddziałami kosztem zminimalizowanego aspektu rozbudowy własnej bazy tchnął w niego świeży powiew.
Od tamtego czasu doczekaliśmy się dwóch dodatków („Winter Assault” oraz „Dark Crusade”), które wzbogaciły świat gry, dodając między innymi nowe rasy, mapy i w drugim przypadku zmianę kształtu kampanii dla pojedynczego gracza. „Soulstorm” to dodatek trzeci i zarazem ostatni, który zgrabnie domyka całość (aczkolwiek nieco też rozczarowuje).
Gra pomimo statusu dodatku jest tak naprawdę niewymagającym posiadania podstawowej wersji „Dawn of War” pełnoprawnym RTS-em z kampanią dla jednego gracza, z możliwością rozgrywek multiplayer, trybem pojedynczych potyczek i dziewięcioma armiami do wyboru. Jest w niej jednak mało nowości usprawniających rozgrywkę czy nadających jej głębszego wymiaru, co jest odczuwalne zwłaszcza, gdy „Soulstorm” zestawi się z poprzednim dodatkiem, „Dark Crusade”. Pomimo tego i tak jest to wyborna, wciągająca strategia, a brak większych zmian częściowo usprawiedliwić można faktem koncentracji deweloperów z Relic Enterntainment na dopieszczeniu świetnego „Company of Heroes”, którym zachwycili nas w 2006 roku.
Panowie i damy
Podobnie jak poprzednie dodatki, „Soulstorm” oferuje nowe grywalne rasy. Tym razem otrzymujemy dwie: Siostry Bitwy i Mrocznych Eldarów. W skład pierwszej wchodzą przede wszystkim kobiety, fanatycznie oddane wierze i Imperatorowi wojowniczki, pod względem umiejętności przypominające nieco Gwardię i Marines, ale bardziej skoncentrowane na ciężkiej piechocie i broni palnej.
Screen z gry
Poprzez budowanie na posterunkach nasłuchowych świętych ikon, Siostry Bitwy zdobywać mogą też dodatkowy surowiec – wiarę – która umożliwia im wykonywanie szczególnie potężnych ataków (zwanych aktami wiary). Armia ta posiada też oryginalny design: czołgi przypominające kościelne organy, pokutnice przywiązane do robotów w kształcie krzyży, ogromne anielice ze świetlistymi mieczami – to tylko niektóre z graficznych smaczków.
W dodatku Siostry raczą nas przy każdym kliknięciu pełnymi religijnego zapału kwestiami – to wszystko sprawia, że są jedną z najbardziej oryginalnych ras z wszystkich dostępnych, nie tracąc przy tym na swej skuteczności.
Z kolei Mroczni Eldarzy to złe wcielenia dobrze znanych miłośnikom uniwersum Warhammera 40 000 Eldarów. Są zwinni i potężni, ale mało wytrzymali na obrażenia, najlepiej więc sprawdzają się w przypadku szybkich ataków z zaskoczenia – i równie szybkich odwrotów.
Mroczni Eldarzy również posiadają specyficzne dla siebie źródło energii: esencję z dusz zmarłych, zbieraną na polu bitwy przez określone jednostki lub zdobywaną na niewolniczych arenach i pozwalającą na przeprowadzanie szczególnie nikczemnych ataków, które na przykład drastycznie redukują morale przeciwników.
Screen z gry
Jednostki tej rasy także wykonane są z pietyzmem, który przywodzi na myśl oryginalne figurki z Games Workshop; ich nabite ćwiekami zbroje, trupie makijaże i transporty niewolnic od razu sugerują cechującą ich moralną dekadencję.
Latam… i tyle
Drugą poza dodatkowymi rasami nowością jest wprowadzenie pojazdów latających dla każdej, poza Nekronami, armii. Brzmi obiecująco w teorii, ale w praktyce sprawdza się nieco gorzej. Mogą one co prawda pokonywać szybko tereny niedostępne dla piechoty i pojazdów naziemnych, co pozwala na przeprowadzanie niespodziewanych ataków, ale jest to bodajże jedyna cecha, która odróżnia ich od innych dostępnych wcześniej jednostek.
Innymi słowy, trudno znaleźć dla nich wyjątkową strategiczną rolę, której nie mogłyby spełniać pozostałe pojazdy i oddziały – a wprowadzenie powietrznych wehikułów prosiłoby się wręcz choćby o możliwość zbombardowania wroga. W dodatku maszyny te są dość niewdzięczne w sterowaniu i łatwo zestrzelić je za pomocą określonego typu broni. Generalnie, trudno polegać na nich jako solidnych, indywidualnych jednostkach; najlepiej sprawdzają się w połączeniu z innymi, potrafią bowiem nieźle przetrzebić szeregi przeciwnika.
Rysy na szkle
Kampania dla jednego gracza bardzo przypomina tę, którą znamy z „Dark Crusade” – do dyspozycji mamy jednak cztery, a nie jedną planetę (plus trzy księżyce), których zajmowane przez przeciwników terytoria sukcesywnie możemy przejmować. Zmiana ta ma charakter raczej kosmetyczny i nie dostarcza większych strategicznych wyzwań, w dodatku nieco trudniej śledzić jest ruchy armii.
Screen z gry
Większość map i misji jest do siebie podobna, urozmaicenia i większe emocje pojawiają się głównie w trakcie walk o wrogie twierdze, których zdobycie pozwala wyeliminować daną rasę z gry raz na zawsze i przejąć tym samym właściwą jej zdolność.
Brakuje też nieco przekonywającej historii, która w ciekawy sposób tłumaczyłaby dążenie do międzyplanetarnego podboju. Czasem można odnieść wrażenie, że graniu w trybie kampanii i rozgrywaniu partii pojedynczych potyczek towarzyszyłyby podobne doświadczenia. Niemniej jednak gracze, którym przypadła do gustu kampania z poprzedniego dodatku i którzy uważają, że nie ma sensu poprawiać tego, co jest dobre, powinni być usatysfakcjonowani.
Z recenzenckiego obowiązku wypada też wspomnieć o jakości oprawy graficznej – i tu niestety „Soulstorm” nieco zawodzi, bo praktycznie został jedynie lekko podrasowany względem wersji podstawowej, która, przypomnijmy, ukazała się już cztery lata temu. Silnik zwyczajnie się zestarzał. Mimo to animacja wciąż jest niczego sobie, a wspomniany wcześniej design oddziałów miły dla oka, więc nie jest to mankament, który w dużym stopniu potrafiłby zepsuć przyjemność płynącą z rozgrywki.
Screen z gry
Reasumując: otrzymaliśmy przyzwoity dodatek do świetnej gry. Miłośnicy poprzednich tytułów z cyklu „Dawn of War” powinni poczuć się jak w domu, produkcją spokojnie mogą zainteresować się też fani strategii czasu rzeczywistego, którzy z jakiegoś powodu nie mieli wcześniej okazji zapoznać się z serią. Nieco rozczarują się natomiast gracze, którzy oczekiwali od „Soulstorma” więcej nowości i świeżego spojrzenia na świat Warhammera 40 000 – oni powinni uzbroić się w cierpliwość i poczekać na „Dawn of War II”, o powstaniu którego od jakiegoś czasu krążą już coraz głośniejsze plotki.
Marzena Falkowska
Ocena: 4/6
Zalety: Ciekawe i oryginalne nowe rasy, wymagające i niebanalne bitwy o twierdze kontrolowane przez przeciwników.
Wady: Kampania niemal identyczna w porównaniu z kampanią z poprzedniego dodatku, niewiele wnoszące do rozgrywki jednostki latające, przestarzała oprawa graficzna.
Dla rodziców: Gra przeznaczona jest co najmniej dla starszych nastolatków (klasyfikacja PEGI 16+) ze względu na elementy przemocy, mroczny klimat, ale też stosunkowo wysoki poziom trudności.
Wymagania sprzętowe Warhammer 40000: Dawn of War Soulstorm: Procesor Intel Pentium4 2.4GHz lub podobny; pamięć 1GB pamięci RAM; grafika GeForce 3 lub podobna z 64MB pamięci; dźwięk: Sound Blaster X-Fi.
„Warhammer 40,000: Dawn of War Soulstorm”, gra strategiczna (RTS), polska wersja językowa, cena: 79, 90 zł. Dystrybutor: CD Projekt.
Zobacz trailer gry: