PODGLĄDACZ Z INICJATYWĄ
„eXperience 112” (w Ameryce Północnej, Australii i Nowej Zelandii znana jako „The Experiment”) to zdecydowanie najoryginalniejsza gra, w jaką grałem w ciągu co najmniej ostatniego roku. W katalogu Lexis Numérique, francuskiego developera tytułu, znajdują się między innymi „Missing: Since January” i jej sequel „Evidence: The Last Ritual”. Pierwsza zbierała bardzo pozytywne recenzje za świeże podejście do gatunku detektywistycznych gier przygodowych, ale poprzednie tytuły nie zwiastowały aż tak dużego zaskoczenia.
Podstawowa fabuła – chociaż całkiem logiczna i oryginalna – wydaje się dosyć zwyczajna: młoda kobieta (Lea Nichols) budzi się w kajucie dużego statku badawczego wyrzuconego na plażę tropikalnej wyspy na środku oceanu. Jednostka jest zniszczona i pokryta bujną roślinnością, zaś w innych kajutach i korytarzach można znaleźć ciała (bądź ich szczątki) pozostałych członków załogi.
Nie pamiętająca wydarzeń sprzed przebudzenia się Nichols wydaje się być na pokładzie sama (z naciskiem na orzeczenie tego zdania). Dalsza eksploracja odsłania nie tylko nowe rejony wraku, ale i tajemnice, z których jedną jest przejście do innego świata/wymiaru. Jako „przygodówka” „eXperience 112” wymaga rozwiązywania zagadek, kojarzenia faktów, sprawdzania mapy i całego szeregu podobnych zadań tradycyjnie związanych z tym gatunkiem gier. Czym się więc zachwycam? To nie my robimy te wszystkie rzeczy.
Najważniejszą innowacją w „eXperience 112” jest perspektywa gracza. Zamiast kontrolować jakąś wersję swojego alter ego (pierwszo- bądź trzecio-osobowej) gracz pozostaje samym sobą, czyli osobą siedzącą przed ekranem monitora i za pomocą różnych środków próbującą kierować kimś wewnątrz gry. Dzięki temu zabiegowi „eXperience 112” efektywnie usuwa tzw. „czwartą ścianę” – powierzchnię monitora, która zazwyczaj stanowi główną przeszkodę w identyfikacji gracza z postacią.
Screen z gry eXperience 112
Główny zadaniem takiego występującego w swojej naturalnej roli gracza jest wyprowadzenie Nichols ze statku w sytuacji, kiedy kierowanie jej osobą bądź bezpośrednia komunikacja są niemożliwe. Do dyspozycji mamy za to bardzo realistycznie wyglądający interfejs – w tym przypadku więc interfejs gry jest również interfejsem wewnątrz niej, co jest kolejnym instrumentem zamazywania granic pomiędzy światami. Przy jego pomocy możemy włączać i wyłączać światła i różne urządzenia rozrzucone po pomieszczeniach, za co za tym idzie kierować bohaterkę w tym czy tamtym kierunku, aby sama mogła rozwiązać problem albo wykonać jakąś czynność.
Duża ilość kamer zamontowanych w wielu miejscach statku pozwala śledzić ruchy Nichols w labiryncie – również przy użyciu noktowizji i czujników termicznych. W miarę postępu gry uczymy się również przybliżać i oddalać obraz, co z kolei od czasu do czasu pozwala na odczytywanie rozrzuconych na biurkach dokumentów. Do dyspozycji mamy również mapę, na której zaznaczone są pomieszczenia oraz lokalizacja lamp, kamer i innych przedmiotów. Kilkakrotnie zdarza się nam również zdalnie poruszać robotami, zaś w decyzjach pomaga nam rosnąca z każdą godziną gry ilość informacji – zarówno w postaci listów i notatek, jak i danych z bazy komputerowej, do której hasło podaje nam po pewnych czasie sama Nichols.
Screen z gry eXperience 112
Zorganizowanie tych wszystkich wątków nie jest aż tak trudne, jak by się mogło wydawać i nie odbiega znacząco od pracy w systemie operacyjnym komputera z pootwieranymi kilkoma aplikacjami. W danym momencie możemy mieć więc mieć na desktopie cały szereg okien – podgląd z kilku kamer, mapę, otwartą kartę z bazy osobowej członków grupy badawczej. Wyciąganie wniosków pomagających w wyprowadzeniu Nichols na zewnątrz może być dużo trudniejsze – niektóre z zadań wymagają naprawdę sporej ilości kombinowania. Co więcej, zapośredniczony sposób prowadzenia rozgrywki to nie tylko punkt widzenia, ale również wszelkie trudności, jakie stwarza użycie zdalnej elektroniki.
Samo kierowanie osobą bohaterki może być frustrujące – szczególnie biorąc pod uwagę bardzo ograniczony repertuar środków komunikacji. Niektóre miejsca spowija ciemność, bądź nie sięgają do nich kamery. Aby odnaleźć i odczytać wskazówki, czasem trzeba skoordynować podgląd z kilku kamer. Światła w niektórych pomieszczeniach są uszkodzone, a przekręcone kamery podają niedokładny bądź drgający obraz. Przedmioty mogą zasłaniać dokumenty, które chcielibyśmy przeczytać. Krótko mówiąc – w przekaz wkradają się zakłócenia.
Screen z gry eXperience 112
Z dotychczasowego opisu (jak i większości recenzji) gry mogłoby wynikać, że jako anonimowy uczestnik historii osiągamy cele przy pomocy poruszanej przez nas i posłusznej nam bohaterki. W rzeczywistości stosunek między graczem a Nichols jest o wiele bardziej złożony. Na początku rozgrywki to ona tłumaczy nam, jak używać kamer oraz uaktywnianych przez nią stopniowo ich opcji (obracanie, obraz termiczny etc.) – w efekcie eliminuje to potrzebę jakiegokolwiek „helpu” bądź tutoriala. Szybko okazuje się również, iż Nichols co prawda nie pamięta ostatnich wydarzeń, ale wie wiele na temat tajemniczych eksperymentów prowadzonych przez załogę. Posiada ona również kody dostępu do baz danych, w których znajdują się potrzebne nam informacje oraz jest w stanie aktywować niektóre z funkcji, które z kolei pomagają nam w prowadzeniu jej przez statek.
Wraz z upływem czasu i zaliczeniem kolejnych etapów Nichols ufa nam coraz bardziej, odsłaniając kulisy tego, co działo się na pokładzie oraz pomagając – poprzez udostępnianie haseł i modułów baz danych. To ona również ustala charakter kolejnych zadań do wykonania – do gracza należy ich ukończenie. W rezultacie więc między nią a graczem powstaje swoista dwukierunkowa dynamika. Z jednej strony w praktyce nie zawsze przekłada się to na pełną akcji i emocjonującą rozgrywkę. Z drugiej – znacząco pogłębia zarówno realizm sytuacji, jak i naszą identyfikację z bezimiennym operatorem kamer.
Screen z gry eXperience 112
Na oddzielną pochwałę zasługuje również wyjątkowo dobrze dobrana ścieżka muzyczna (z początku niemal niedostrzegalna), której naprzemienne atmosferyczne i rytmiczne pasaże idealnie zlewają się z obserwowanymi przez nas scenami.
Przy tych wszystkich superlatywach należy niestety zaznaczyć, iż twórcy gry nie ustrzegli się niedociągnięć. Jak na tytuł z 2007 roku (wtedy gra ukazała się w Europie; w Polsce i reszcie świata – w roku bieżącym) grafika jest zdecydowanie surowa a postacie osób – topornie wyrenderowane.
Tłumaczenia ścieżki dialogowej (czy też, de facto, monologowej) zarówno w wydaniu polskim, jak i angielskim pozostawiają wiele do życzenia, tak samo jak tonacja głosu osób podkładających głos Lei w obydwu wersjach językowych. W obydwu przypadkach miałem również powtarzające się problemy z grafiką (i nie ja jeden, sądząc z lektury forów internetowych) i to na dwu różnych komputerach.
Uruchomienie tytułu zabrało sporo czasu i pomogło dopiero wyrzucenie sterownika monitora, a i potem gra czasem się zawieszała. W samej rozgrywce można też mieć pewne zastrzeżenia co do tempa i problemów z kierowaniem bohaterką – kilka razy zdarzyło się, iż Nichols nie podążyła za moimi „wskazówkami” czy też nie zbliżała się do aktywowanych przeze mnie przedmiotów, nawet jeśli nie była zajęta niczym innym.
Niezależnie jednak od tych usterek, „eXperience 112” jest grą zasługującą ze wszech miar na uwagę. Nie jest to propozycja dla wszystkich – poszukujący wyzwań nadgarstkowych szybko się znudzą, zaś niektóre z zagadek mogą stanowić rzeczywiste wyzwania intelektualne. Prawdziwych miłośników gier przygodowych czeka jednak prawdziwa uczta. Chociaż momentami sprawiająca wrażenie nieco surowej, jako całość „eXperience 112” jest wyjątkowo jasnym punktem wśród generycznych tytułów zalewających rynek.
Mam szczerą nadzieje, iż forma rozgrywki przełamująca powielany w większości gier schemat będzie implementowana w innych tytułach. W latach 60. francuska Nowa Fala wyraźnie górowała nad łapiącym zadyszkę kinem hollywoodzkim. Studia Lexis Numérique, White Birds czy Microids wciąż jeszcze trudno uznać za Godarda czy Truffauta medium gier, ale ewidentnie wiele niesztampowych rozwiązań powstaje poza Activision czy Electronic Arts.
Paweł Frelik
Ocena: 5/6.
Zalety: Bardzo oryginalna forma rozgrywki, nowatorski interfejs, znakomita muzyka.
Wady: Surowa grafika, konflikty z hardwarem graficznym, problemy z lokalizacją.
Dla rodziców: Pozycja dla graczy dorastających (16+).
Minimalne wymagania sprzętowe gry eXperience 112: Procesor Pentium 4 2 GHz lub szybszy, 1 GB RAM, 1,5 GB wolnej przestrzeni na dysku twardym, karta grafiki 128 MB RAM (GeForce 6xxx albo podobna ).
eXperience 112, gra przygodowa, od lat 16 (PEGI16+), w polskiej wersji językowej. Cena: 79,90. Dystrybutor: Techland.
Zobacz trailer gry: