Producenci gier coraz częściej stawiają na współpracę. Rzecz jasna nie producentów, ale graczy. Jednak niezwykle rzadko otrzymujemy grę zbudowaną całkowicie wokół trybu kooperacji. Przykładem jest „Army of Two”. To przedstawiona z perspektywy trzeciej osoby strzelanina opracowana i wydana przez Electronic Arts – rynkowego giganta, który poza dostarczaniem sequeli sprawdzonych już produkcji, czasem proponuje graczom coś nowego i świeżego.
W „Army of Two” wcielamy się w jednego z dwóch bohaterów, Salema lub Riosa, żywcem wyjętych z filmów akcji twardzieli, którzy na życie zarabiają jako najemnicy. Początkowo wypełniają rozkazy wynajmujących ich korporacji bez szemrania, z czasem jednak zauważają, że prawdziwe cele zleceniodawców są co najmniej podejrzane.
Konstruując fabułę twórcy inspirowali się głośnymi konfliktami zbrojnymi ostatnich lat; bohaterom przyjdzie walczyć w najbardziej zapalnych punktach świata, takich jak Somalia czy Irak. Tłem wydarzeń jest znany z mediów, kontrowersyjny temat prywatnych armii. Nie warto jednak spodziewać się głębokich przemyśleń na ważkie polityczne tematy. Chodzi głównie o szybką, doprawioną szczyptą taktyki akcję – dostajemy jej pod dostatkiem.
Screen z gry
Jak sugeruje tytuł, kluczowym pojęciem jest partnerstwo i działanie w duecie, czy to ze sterowanym przez AI towarzyszem, czy też ze znajomym. Niemal przez cały czas w trakcie misji korzystamy z pomocy kompana – stajemy z nim plecy w plecy, ostrzeliwując nadbiegających przeciwników, wspólnie otwieramy drzwi, podsadzamy się na wyższe poziomy, wymieniamy bronią, ale też powinniśmy mieć baczenie na obrażenia partnera – gdy odniesie ich zbyt wiele, odciągamy go na bok i leczmy . W trudnej chwili i my możemy liczyć na pomocną dłoń.
Centralnym punktem współpracy jest tak zwany system aggro. Kiedy jeden z bohaterów zaczyna strzelać do wrogów, przyciąga całą ich uwagę. Wówczas drugi staje się „niewidzialny” i może przeciwników oflankować i wyeliminować.
Przytrzymanie wskaźnika aggro po stronie jednego z najemników przez dłuższy czas powoduje ponadto, że drugi może wejść w tryb spowolnienia czasu i jeszcze skuteczniej przetrzebić szeregi wroga. Umiejętne korzystanie z aggro jest nieodzowne dla pomyślnego ukończenia niektórych misji. Współpraca staje się koniecznością.
Screen z gry
Pozostała część rozgrywki sprowadza się właściwie do biegania, chowania się i strzelania. Mamy tu również coś na kształt znanego choćby z „Gears of War” systemu osłon, zza których można strzelać i rzucać granaty. Niestety zabrakło wygodnej możliwości „przyklejania się” do ścian i precyzji, które znamy z produkcji Epic Games.
Rozgrywkę urozmaicają nieco zadania poboczne, polegające na przykład na poszukiwaniu konkretnych przedmiotów ukrytych na terenie danego poziomu. Czasem też przyjdzie nam skakać ze spadochronem i przemieszczać się poduszkowcem.
AI zdarzają się niestety psujące przyjemność z zabawy potknięcia. Czasem kontrolowany przez konsolę towarzysz niepotrzebnie przeciąga nas przez pół planszy, by znaleźć bezpieczne miejsce, w którym będzie mógł nas uleczyć – czasem z kolei zabiera się do tego bezpośrednio na linii ognia. Wrogowie natomiast potrafią ni stąd, ni zowąd wybiec prosto na nas, co czyni z nich bardzo łatwe cele.
Screen z gry
Gra jest niestety dość krótka – da się ją ukończyć w 6-7 godzin. „Army of Two” rozwija skrzydła dopiero wówczas, gdy gra z nami druga osoba. Wspólne wynajdowanie nowych taktyk i sposobów na uporanie się z zadaniami to doświadczenie, którego nie da się porównać z zabawą w pojedynkę. Można grać na podzielonym ekranie, jednak najwięcej przyjemności zapewnia gra online.
Dodatkowo otrzymujemy możliwość zabawy w trybie multiplayer oferującym trzy typy rozgrywki. W szranki stają cztery osoby; dwie dwuosobowe drużyny rzucane są w środek okupowanej przez licznych wrogów strefy i rywalizują ze sobą, wykonując zróżnicowane zadania, za które otrzymują pieniądze. Zwyciężają ci, którzy zarobią więcej. Mapy, jakkolwiek do dyspozycji mamy jedynie cztery, są rozległe i zaprojektowane z namysłem, więc na nudę mimo wszystko trudno narzekać.
Ciekawie rozwiązany został system ulepszania broni. Pomiędzy poszczególnymi misjami, a także niekiedy w ich trakcie, za ciężko zarobione pieniądze możemy kupić nową broń (nie da się bowiem korzystać z tej upuszczonej przez przeciwników) i podrasować niemal każdy element naszego uzbrojenia. Możemy na przykład przedłużyć lufę, zamontować na niej tłumik czy zwiększyć pojemność magazynka.
Screen z gry
W warstwie audiowizualnej „Army of Two” nie rozczarowuje. Modele postaci przygotowane zostały szczegółowo, animacja jest płynna, a tekstury otoczenia realistyczne. Muzyka dynamicznie zagrzewa do walki, efekty dźwiękowe stoją na równie wysokim poziomie. Głosy postaci i treść dialogów pasują do „twardzielskiego” charakteru gry – to konwencja znana choćby z cyklu „Zabójcza broń”.
„Army of Two” to gra niepozbawiona ciekawych, zapewniających dużo frajdy rozwiązań, ale też nieco niedopracowana i niewykorzystująca do końca swego potencjału. W wersji dla jednego gracza jest produkują co najwyżej poprawną (na niekorzyść przemawiają mało oryginalna fabuła, krótki czas rozgrywki i problemy z AI), ale w trybie współpracy z żywym partnerem zapewnia sporo zabawy.
Marzena Falkowska
Ocena: 4,5/6
Zalety: Ciekawe rozwiązania (aggro, kooperacja), świetna zabawa w trybie kooperacji online, przemyślany system ulepszania broni, niezła oprawa audiowizualna.
Wady: Mało oryginalna fabuła, krótki tryb dla jednego gracza, problemy z AI.
Dla rodziców: Gra przeznaczona jest dla odbiorców dorosłych (klasyfikacja PEGI 18+). Zawiera liczne elementy przemocy i wulgarny język.
„Army of Two”, gra akcji w języku angielskim, dostępna na platformy PS 3 i Xbox 360. Dystrybutor: Electronic Arts.
Zobacz trailer gry: