Reklama
Polityka_blog_top_bill_desktop
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot1
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot2
Technopolis - O grach z kulturą Technopolis - O grach z kulturą Technopolis - O grach z kulturą

17.05.2015
niedziela

Łyczek żywej poezji

17 maja 2015, niedziela,

2015-05-16_00001Dom jest miejscem, gdzie zaczynamy. W miarę jak
się starzejemy,
Świat staje się dziwniejszy, bardziej zawiły wzór
Żywych i martwych.

Z fragmentu poematu „Cztery kwartety” Thomasa S. Eliota bierze tytuł i inspirację piękna interaktywna miniatura. „Home is Where One Starts…”.

Nastoletnia dziewczyna wychodzi do szkoły o wschodzie słońca. Spóźnia się na autobus. Pozostaje sama na amerykańskiej, południowej prowincji. Za nią stara przyczepa, w której mieszka z ojcem. Wokół – graty, wspomnienia, nadzieje. Z bezradności rusza na samotny spacer – który powie o jej życiu i przyszłości więcej niż skrupulatnie spisana biografia.2015-05-16_00005Bo choćby nie wiem jak wiele słów na papier przelał najlepszy pisarz, choćby tysiąc ujęć zrobił najlepszy filmowiec, nie jest w stanie przekazać tego, co można odczuć wraz z bohaterką na tym półgodzinnym spacerze. Utwór mówi przestrzenią. Pięknie mówi.

To pokaz siły przekazu interaktywnego przede wszystkim dlatego, że z pozoru jest tak zwięzły i ubogi. To nawet nie jest półtorej godziny z „Dear Esther” czy „Gone Home”, najmocniejszych dotąd tytułów w nurcie gier eksploracyjnych, stanowiących oczywiste inspiracje.

„Home is Where One Starts…” jest miniaturą, po ukończeniu której wrażliwy człowiek nie ma poczucia braku. Jest obrazem kompletnym. Wszelkie stymulanty – zwiększenie obszaru, pomnożenie przedmiotów, wprowadzenie zagadek, fantastyki, szczegółów – zepsułoby elegancję wypowiedzi. Pod warunkiem wszakże, że odbiorca nie wymaga takich stymulantów. Nawet najbardziej wytrącający z imersji element – niewidzialne ściany ograniczające interaktywny obszar – odgrywają tu ostatecznie swoją rolę.2015-05-16_00021„Home is Where One Starts…” spełnia zadanie – przekazuje przełomowy moment z życia, wiarygodny wycinek rzeczywistości – według interpretacji autora. Nie jest to wizja ani wesoła, ani do końca smutna, pełna melancholii, ale nie bezradności. Łzy cisną się do oczu – ale czy to łzy smutku czy szczęścia?

Za całość odpowiada jeden człowiek – David Wehle, głos protagonistki to głos jego żony, grę testowali inni członkowie rodziny. Jednym posunięciem Wehle dołączył do autorów najlepszych interaktywnych miniatur – gier, które trwają kilka-kilkadziesiąt minut, ale w głowie pozostają na długo. „The Graveyard”, „Passage”, „The Kite”, „Every day the same dream”, „Pregnancy”.2015-05-16_00019Lecąc za parę dni do sklepu po wspaniałego „Wiedźmina 3”, warto zdawać sobie sprawę, że nie dowiecie się z niego Państwo całości prawdy w współczesnych grach wideo. Dla równowagi trzeba znać choć coś z tytułów wymienionych powyżej. „Home is Where One Starts…” może być miejscem, gdzie zaczynamy. W miarę jak
się starzejemy, świat staje się dziwniejszy
.

Ocena: 5/6

Gra do kupienia przez sieć ze strony autora i przez system Steam (Mac, Windows – wspiera prototyp gogli Oculus Rift). Język angielski. Czas gry: 20-30 min. Gra dla wszystkich (wrażliwców).

Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_mobile
Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_desktop
css.php