Reklama
Polityka_blog_top_bill_desktop
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot1
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot2
Technopolis - O grach z kulturą Technopolis - O grach z kulturą Technopolis - O grach z kulturą

20.08.2014
środa

Gamescom 2014: Europa nie potrafi zrobić wielkiego festiwalu gier wideo we własnym stylu

20 sierpnia 2014, środa,

Gamescom1Nie trzeba tam być – wystarczy przeczytać reportaże, zobaczyć plan przebiegu, filmy i pokazowe konferencje. Nie trzeba tam być – bo raczej nie warto. Zakończone właśnie targi gier wideo Gamescom w Kolonii są przejawem bezradności Europy wobec żenującego stylu prezentowania gier na masowych imprezach.

Na poprzedzających właściwe targi prezentacjach amerykańskich i japońskich koncernów ogłaszane są miliony sprzedanych konsol, gier, wyliczane multum zapowiedzianych tytułów (znamienne – w Kolonii nie prezentował się jedyny gigant z Europy, francuski Ubisoft. Wystarczyła im konferencja na czerwcowych targach w Los Angeles). Taki pokaz to nic innego jak kilkudziesięciominutowy blok reklamowy, emitowany przez sieć. Staje się jasne, że mamy do czynienia nie ze świętem środka przekazu, a z celebrowaniem biznesu na nim zarabiającego. Czasu jest mało, publika domaga się igrzysk. Prezentowane fragmenty gier są krótkie – wybierane są z najefektowniejszych tytułów, jakkolwiek kuriozalne to fragmenty i tytuły.

Prezentacja "prasowa" na wielkich tragach gier

Prezentacja „prasowa” na wielkich tragach gier

W tym roku szczególnie „błysnęła” gwiazda branży – twórca wojennej serii „Metal Gear Solid”, pięćdziesięcioletni (!) Japończyk Hideo Kojima. Swoje pięć minut pokazu firmy Sony wykorzystał na demonstrację działania kartonowego pudła, znanego w serii sposobu ukrywania się, w najnowszej części dodatkowo ozdobionego obrazkami, na które, jak na żywe osoby, będą reagować postacie w grze. To podobno taki specyficzny, japoński  żart. Ale przecież Kojima, ceniący m.in. filmy Andrzeja Wajdy, dopiero co przekonywał, że jego twórczość ma mieć coraz poważniejszą, antywojenną wymowę. Coś jednak powodowało nim przy doborze akurat takiego materiału do zademonstrowania.

Klu pokazu gry MGS5 na tragach Gamescom - kartonowe pudło z obrazkami

Klu pokazu gry MGS5 na tragach Gamescom – przebieranka w kartonowe pudło z obrazkami.

Być może był to fakt, że podczas podobnych pokazów zapowiadanie gier w prymitywny sposób to już tradycja. Na amerykańskim pierwowzorze Gamescom – wiosennych targach E3 (Electronic Entertainment Expo) – w 2012 roku zapowiedziano grę „The Last of Us” jako perwersyjną zabawę w zabijanie z udziałem kilkunastoletniej bohaterki. W prasie zawrzało. Po premierze okazało się, że właściwa gra zupełnie inaczej rozkłada akcenty – walki trzeba unikać za wszelką cenę, a bohaterowie resztką sił starają się zachować zasady moralne. Ale takich rzeczy producenci nie eksponują. Wolą wciskać widzom papkę, strzelając zarazem w stopę kulturalnemu rozwojowi medium. Najwyraźniej tak się opłaca. Współwinni są odbiorcy i dziennikarze, tańczący, jak im zagrają. Od graczy usłyszałem ostatnio: „chyba nie będziesz przez te kilka minut pokazu gry oglądał dialogów”.

Hale targowe na Gamescom

Hale targowe podczas Gamescom

Gamescom przejął konwencję wielkiego show z targów E3 i dodatkowo otworzył ją dla masowej publiczności. Zamysł może szlachetny, ale uderzający we właściwą część imprezy. Wielkie hale, z przelewającym się tłumem, stanowiska do próbowania gier, przy których nie sposób się skupić. W tym harmidrze więcej usłyszeć można na zamkniętych sesjach, na które szeregowa publiczność rzadko ma wstęp.

Bardziej wartościowe w wymowie czy niezależne tytuły (m.in. gry strategiczne, przygodowe, symulacyjne) stanowią peryferia targowiska – o ich promocję twórcy muszą często dbać sami. Kilkadziesiąt sekund w bloku reklamowym dostaną tylko szczęściarze, na których spadła łaska przeliczonej skrupulatnie na zyski inwestycji takiego czy innego olbrzyma.

Nie udaje się stworzyć atmosfery promocji sztuki bez granic, którą najgłośniejsze europejskie festiwale filmowe – Berlin, Cannes, Wenecja – różnią się od najważniejszych amerykańskich imprez w tej branży – gali Oscarów czy Złotych Globów. Europa potrafi przecież konkurować z resztą świata nie przez powtarzanie schematów, a inne pomysły.

Ktoś powie – to nie film czy muzyka, to gry wideo, nie da się ich inaczej prezentować. Nieprawda. Amerykanie dbają o swoje alternatywy – organizując corocznie ogromną konferencję twórców gier GDC (Game Developers Conference), z wykładami, konkursami na innowacje, dyskusjami panelowymi, najważniejszym festiwalem gier niezależnych – IGF (Independent Game Festival). Zresztą dwie inne, najbardziej wpływowe imprezy tego typu też odbywają się w USA: PAX i IndieCade.

GameCity, Nottingham

GameCity, Nottingham

Co na to Europa? W wielu krajach istnieją festiwale gier niezależnych, wzorowane na amerykańskich i automatycznie mniej prestiżowe. EGX w Londynie stara się z kolei pójść drogą PAX czy GDC. Jest i mój faworyt – festiwal GameCity w angielskim Nottingham, unikający sponsorowania przez koncerny, skupiający się na zderzaniu tego, co najciekawsze w grach głównego nurtu, niezależnych i innych mediach. W tym roku o główną nagrodę GameCity kasowy blockbuster „GTA V” będzie musiał walczyć z oryginalnymi perłami „Papers, Please”, „Kentucky Route Zero” czy „Brothers”, a jako jurorzy pojawią się m.in. Darren Aronofsky i Peter Gabriel. GameCity to dobry kandydat do dalszej rozbudowy, ma jedyny w swoim rodzaju styl, ale na razie mało kto o nim słyszał.

Filozofia GamesCity - każdy zgłosić zgłosić prezentację

Filozofia GameCity – każdy może zgłosić prezentację

W Polsce widać mnóstwo zapału, choć to dopiero rozruch. Mamy konferencję twórców Digital Dragons, festiwal gier retro i niezależnych Pixel Heaven, konferencje ludologiczne i wspólne konwenty gier wideo, komiksu czy gier fabularnych. Są też rodzime targi, Poznań Game Arena, idące sprawdzoną na Zachodzie drogą – w tym roku twórcy niezależni o możliwość wystawiania musieli walczyć, zbierając pieniądze drogą finansowania społecznościowego.

Digtal Dragons w Krakowie - jeszcze nieduży i przyjmeny

Digital Dragons w Krakowie – konferencja jeszcze nie za duża i przyjemna

Żadna z europejskich imprez nie przebija skali i rozgłosu Gamescomu. Przydałaby się mniej targowa i równie głośna alternatywa. Warto się zastanowić, czy konwencji z festiwali nastawionych na promocję innowacji i sztuki nie rozszerzyć do skali pozwalającej wysłać w świat mocne sygnały o piękniejszym obliczu gier wideo. Europa może zająć tę niszę, wykorzystując od lat ćwiczoną w innych środkach przekazu filozofię. Tylko czy zapotrzebowanie rzeczywiście istnieje? Czy jest wystarczająco wielu graczy chcących dyskusji o wartościach przekazywanych przez ich ulubione medium? Czy wolą wciąż skupiać się na wygodzie rozgrywki, nowej generacji efektów audiowizualnych i sprzedanych egzemplarzach?

Bo jeśli bez formuły targów i dominacji koncernów nie da się o grach powiedzieć niczego ważnego, zrobić wielkiego święta graczy – nie sprzedawców – przestańmy się łudzić, że w świat pójdzie inny wizerunek gier niż jako kwitnącego biznesu, zarabiającego na najprostszych potrzebach konsumentów. Takiego medialnego odpowiednika kosmetyków.Pac_Man_Soap_On_A_Rope

 

Czytaj także:

Festiwale gier niezależnych 

Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_mobile
Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_desktop
css.php