Reklama
Polityka_blog_top_bill_desktop
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot1
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot2
Technopolis - O grach z kulturą Technopolis - O grach z kulturą Technopolis - O grach z kulturą

17.08.2012
piątek

Lego Batman 2: DC Super Heroes – recenzja gry

17 sierpnia 2012, piątek,

Mroczny Rycerz z klocków LEGO

Gdy byłem mały, klocki LEGO kojarzyły mi się z długimi godzinami spędzonymi na budowaniu domków, samochodów, zamków i wszystkich tych rzeczy, które podsuwała mi niczym nie skrępowana wyobraźnia dziecka. Gdy nieco podrosłem, LEGO zaczęły mi się kojarzyć nieco mniej przyjemnie – z drobnymi, plastikowymi elementami, które boleśnie potrafiły wbić się w stopę. Teraz, po kilkunastu latach, LEGO znów zaczęło dostarczać mi świetnej zabawy – lecz tym razem przed ekranem telewizora, na którym od pewnego czasu królują gry spod znaku duńskich klocków.

Jak do tej pory gry LEGO twórców z Traveller’s Tales miały swoje lepsze i gorsze odsłony. Zdarzały się prawdziwe perełki, na przykład LEGO Harry Potter czy LEGO Piraci z Karaibów, ale zdarzały się też wpadki, jak obie odsłony LEGO Indiana Jones albo wyjątkowo nieudane, przynajmniej w moim odczuciu, LEGO Star Wars III: The Clone Wars. Do LEGO Batmana 2 podchodziłem więc z mieszanką podekscytowania i ostrożności. Co prawda komiksy z uniwersum DC nigdy nie były moim konikiem, ale postać Batmana już od najmłodszych lat rozpalała mój umysł, szczególnie po pamiętnych kreacjach filmowych Jacka Nicholsona czy Michaela Keatona. Poza tym wciąż miałem w pamięci świetną część pierwszą LEGO Batmana, która skradła mi z życia dobrych kilkanaście godzin. Czy LEGO Batman 2: DC Super Heroes ostatecznie spełnił moje oczekiwania? Cóż, nie do końca…

Pierwszą rzeczą, która rzuca się w oczy niemal tuż po odpaleniu gry jest fakt, że ludzki LEGO zaczęły… mówić! Wziąwszy pod uwagę rozwój serii i fakt, że tym razem studio TT przygotowało zupełnie nowy scenariusz, jest to przynajmniej po części usprawiedliwione. Mnie niespecjalnie to przeszkadzało, wręcz momentami nawet bawiło, bo nagranie kwestii dialogowych umożliwiło twórcom na nieco swobodniejszą zabawę komediową konwencją, ale dla wielu graczy, którzy zżyli się z niemymi postaciami, będzie to niemal świętokradztwo.

Ważnym elementem, który niewątpliwie posiada znaczący wpływ na grywalność każdej odsłony LEGO, jest rozgrywka w trybie dowolnym. Stale mam w pamięci myszkowanie po Hogwarcie w poszukiwaniu kolejnych złotych klocków i uczniów w niebezpieczeństwie albo równie sympatyczne spacery po nabrzeżu w Piratach z Karaibów. Z drugiej strony pamiętam też katusze, jakie przeżywałem, krążąc po labiryntowych korytarzach okrętów flagowych z LEGO Star Wars III: Clone Wars, które były równie rozległe co nużące. Jakież było moje zdziwienie, gdy okazało się, że tym razem twórcy zaprezentowali nie jakiś niewielki wycinek świata, ale w zasadzie całe miasto. I to miasto niemałe, bo do dyspozycji oddano nam spory kawałek Gotham, rozmiarami porównywalny z tym, co otrzymaliśmy w innym blockbusterze spod znaku DC – Arkham City.

Przyznam, że z początku byłem rozmiarami tej otwartej przestrzeni dość onieśmielony, ale w miarę szybko udało mi się poukładać wszystko w głowie (nie bez pomocy mapy) i już po jakimś czasie poruszałem się po śródmieściu Gotham z dużą swobodą. Z czasem jednak onieśmielenie zaczęło ustępować miejsca uczuciu przytłoczenia. Przede wszystkim w całej grze mamy do zebrania zawrotną liczbę 250 złotych klocków. Większość z nich jest zaś ukryta właśnie na mapie Gotham (na planszach jest ich zaledwie ok. 60). I tu zaczynają się schody, bo zbieranie elementów kolekcjonerskich rozrzuconych po całej mapie szybko zaczyna być męczące. Niektóre czynności powtórzymy kilka, a nawet kilkanaście razy, i tylko kilkakrotnie przyjdzie nam rozwiązać jakąś bardziej „skomplikowaną” łamigłówkę. Koniec końców, całe to włóczenie się po Gotham City wypada mało przekonująco, żeby nie powiedzieć słabo, w czym dodatkowo nie pomaga średnio czytelna mapka i niezbyt precyzyjne sterowanie.

Skoro już o sterowaniu mowa, warto wspomnieć o tym dwa słowa, bo LEGO Batman 2 wprowadza nowy element – latanie. Piszę nowy, bo chociaż w LEGO Star Wars czy LEGO Indiana Jones mieliśmy możliwość prowadzenia latających pojazdów, to tutaj znacząco się to różni od tamtych doświadczeń. Szereg postaci jak Superman, Wonder Woman czy Zielona Latarnia mogą wzbić się w powietrze i szybować w przestworzach, znacząco skracając czas naszej podróży z punktu A do punktu B. I o ile na zwykłych planszach latanie nie nastręcza większych problemów (wtedy sterujemy naszą postacią za pomocą drążka analogowego), to na mapie Gotham momentami zmienia się w koszmar. Wiele złotych klocków ukrytych jest wysoko na dachach drapaczy chmur lub w trudno dostępnych miejscach, gdzie dotrzemy jedynie przy pomocy latającej postaci, ale brak skoordynowania w poczynaniach naszych podopiecznych potrafi doprowadzić do szewskiej pasji. Przez większość czasu modlimy się o to, by nasza postać doleciała tam, gdzie naprawdę tego chcemy, a nie np. odbiła się od ściany budynku, by zawrócić o 180 stopni i odlecieć kilkanaście metrów w przeciwnym kierunku.

Niestety, takich niemiłych niespodzianek jest więcej. Odnoszę wręcz wrażenie, że każda kolejna część LEGO posiada coraz więcej błędów i niedoróbek. Gra potrafi w najmniej oczekiwanym momencie zawiesić całą konsolę, nierzadko nawet przy samym końcu danej planszy, zmuszając nas do kolejnego, żmudnego podejścia. Przy zmianie postaci zdarza się, że zamiast w postać A, zmieniamy się w postać B. Z kolei po zebraniu każdego złotego klocka następuje autozapis, na dobrych kilkanaście sekund paraliżujący rozgrywkę. Łatwo sobie wyobrazić, jaka to strata czasu, gdy do zebrania na samej tylko mapie Gotham mamy blisko 200 złotych klocków. A to i tak tylko najpoważniejsze wpadki, na które pozwolili sobie designerzy z Traveller’s Tales.

Na koniec dwa słowa o samych planszach – jest dobrze. To jedyny element, który nie zawodzi. Odpowiednia długość, zróżnicowanie i dobre zbalansowanie poziomu trudności sprawiają, że pokonywanie kolejnych poziomów sprawia samą radość. Niestety, tego samego nie mogę powiedzieć o całości gry. Być może winę można częściowo zrzucić tutaj na karb dużych oczekiwań, jakie miałem wobec drugiej odsłony LEGO Batmana, ale jak tu nie oczekiwać fajerwerków i wodotrysków, kiedy dobrze wiem, że twórcy z TT są w stanie uraczyć mnie naprawdę smakowitym kąskiem. Wszystkie wspomniane wyżej mankamenty sprawiają, że LEGO Batman 2: DC Super Heroes to gra co najwyżej przeciętna, która w moim przekonaniu raczej nie przysporzy zbyt wielu nowych fanów serii. Wciąż jednak święcie wierzę, że już za kilka miesięcy studio Traveller’s Tales odkupi swoje winy, wypuszczając na rynek dopieszczone LEGO Lord of the Rings, czego szczerze wam i sobie życzę.

Andrzej Jakubiec

OCENA: 70%

Zalety: niezły design poziomów, humor

Wady: nużące zbieranie elementów kolekcjonerskich, irytujące bugi, nieprecyzyjne sterowanie, częste zwieszanie systemu [wersja PlayStation 3]

PEGI: 7+

Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_mobile
Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_desktop

Komentarze: 3

Dodaj komentarz »
  1. Ciekawy czy pojawi się wersja na psp… Mam już na koncie wszystkie tytuły z serii lego. Chodź nie wszystkie były dobre i wciągające (głównie nie lubię star warsów) to reszta była OK, i mam tez nadzieję że ten będzie 🙂

  2. Syn się ucieszy z kolejnej odsłony klockowej platformówki 😀

  3. Twórcy gier z serii LEGO naprawdę mi imponują. Szczególnie ilością pomysłów 😀 Nie wiem, która to już gra z serii LEGO, ale na pewno było ich sporo a nadal trzymają poziom.

css.php