Reklama
Polityka_blog_top_bill_desktop
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot1
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot2
Technopolis - O grach z kulturą Technopolis - O grach z kulturą Technopolis - O grach z kulturą

11.10.2011
wtorek

„FIFA 12”; wersja PC – recenzja gry

11 października 2011, wtorek,

Wreszcie w formie

Rywalizacja EA Sports i Konami o prymat w kategorii symulacji piłki nożnej trwa już kilkanaście lat. Przez długi czas „FIFA” zarezerwowana była tylko dla pecetowców, a „Pro Evolution Soccer” cieszyli się posiadacze konsoli. Później sytuacja się zmieniła i wydawało się, że Konami – po wybitnym „PES 6” – zdominuje rynek. Programiści z EA Sports się jednak nie poddali i z dobrym skutkiem walczyli o powrót na szczyt. Niestety, najwięcej na tej rywalizacji stracili posiadacze komputerów osobistych – przez ostatnich parę lat „FIFA” konsolowa bardzo różniła się od wersji na PC. Seria „Pro Evolution Soccer” w tym czasie nieco podupadła, a gra EA Sports w wersji komputerowej była nadal kiepska. Z tego powodu w ostatnie edycje grałem niewiele – najczęściej sięgałem bodaj po tę sprzed sześciu lat („FIFA 2006 World Cup”). W tym roku wreszcie pecetowcy zostali potraktowani poważnie – otrzymaliśmy bowiem tę samą wersję na wszystkie duże platformy. I właściwie to powinno wystarczyć, żeby zachęcić posiadaczy komputerów do jej zakupu.

Największą wadą „FIFA 12” – podkreślam, że bardzo się cieszę, iż dostaliśmy wreszcie odpowiednią wersję na PC – jest jej niedostosowanie do komputera. Problemów jest wiele. Do tego, że trzeba być online i instalować programy steamopodobne wszyscy się już chyba przyzwyczaili. Do tego, że automatycznie ściąga się update, który zajmuje parę gigabajtów (bodaj 3), także trzeba było przywyknąć. Pierwsze uruchomienie gry trwało w moim przypadku mniej więcej trzy godziny. Nie stało się tak z powyższych powodów (wtedy trwałoby ok. godziny krócej). Okazało się, że gra na moim komputerze nie chce się uruchomić. Postanowiłem sam z nią powalczyć (podobno technical support z EA nie są zbyt pomocni, jak przeczytałem później na jednym z forów), co było niemądre. Problem nie tkwił w wymaganiach, sterownikach karty graficznej ani tego typu rzeczach. Tkwił w… nazwie użytkownika. Produkt EA Sports – o czym dowiedziałem się z forum fanowskiego – ma problemy z polskimi znakami. Na razie jeszcze nie ukazał się odpowiedni patch, więc jeśli chcielibyście pograć w „FIFA”, a macie w koncie użytkownika jakiekolwiek znaki diakrytyczne, to zamiast się denerwować, załóżcie nowe konto bez polskich znaków w nazwie. Wszystko będzie działało bardzo dobrze i nie zmarnujecie czasu. To bodaj największa wada gry, ale jest ich więcej. Przede wszystkim brakuje papierowej instrukcji, przez co niełatwo wpaść na to, jak ustawić klawisze.  PC-towcom trudno będzie też np. zlokalizować trening. Jednak kiedy już pokonacie te wszystkie przeszkody, gwarantuję, że „FIFA 12” was nie zawiedzie, choć na pewno sprawi dużo trudności. Na trzecim z pięciu poziomów komputer stawia już wysokie wymagania, choć kiedy opanujecie ciągły pressing (wystarcza do tego jeden klawisz), to „obrona taktyczna” (nowa opcja) nie będzie już tak wielkim wyzwaniem jak na początku (ale wciąż będzie trudno!). Mnie przystosowanie do nowego trybu obrony i nauczenie się gry w ofensywie zajęło mniej więcej 20 godzin, choć i na początku na zawodowcu zdarzały mi się niezłe mecze (typu: 3-3 z Chelsea Londyn; grałem inną londyńską drużyną, o której za chwilę jeszcze powiem). Wciąż jednak wszystkiego nie wygrywam. Szczęśliwie, da się sprawnie grać także klawiaturą, choć z pewnością „padowcy” będą mieli dużo łatwiej.

Od paru dni gram Tottenhamem Hotspur i gdy patrzę na Rafaela van der Vaarta, to nie mogę się nadziwić jak bardzo jest do siebie niepodobny. Zły jest nawet kolor jego włosów, a przecież mówimy o wicemistrzu świata i piłkarzu znanym chyba wszystkim fanom dyscypliny. Przyczepić można się też do sposobu poruszania się zawodników. Zabawnie wyglądają szczególnie kolizje piłkarzy, gra głową i „cieszynki” po zdobytych bramkach (choć w tych ostatnich bardzo przyjemne jest to, że piłkarze „używają” tych, których używają naprawdę, np. Angel di Maria z Realu Madryt robi dłońmi serduszko). W samej rozgrywce irytują strzały z dystansu, które przypominają strzały ze starych PES-ów. Fatalnie wypada też komentarz Szpakowskiego i Szaranowicza, który bodaj najlepiej sprawdził się we wspomnianej edycji z 2006 roku (ale można zawsze przełączyć na jedną z dwóch par komentatorów angielskich). Świetna jest za to ścieżka dźwiękowa (choć chyba bez takiego przeboju jak „Song 2” w wersji z 1998 roku), a oprawa graficzna – mimo drobnych niedociągnięć – jest na wysokim poziomie. Dla fanów ligi polskiej minusem będzie także brak oryginalnych nazw zespołów (Legia Warszawa występuje więc jako L. Warszawa, ale piłkarze są już „prawdziwi”, ponieważ EA Sports z FIFPro się dogadało, a z klubami T-Mobile Ekstraklasy już nie). Jednak w porównaniu z PES-em ilość licencji w „FIFA” jest i tak ogromna. Choć dla rozgrywki nie ma to znaczenia, to przyjemnie jest pograć w Barclays Premier League.

Pozwolę sobie nie omawiać wszystkich nowych opcji, które są dostępne – o tych najważniejszych (obrona taktyczna i niezbyt udany silnik fizyczny, co zresztą nie tyle przeszkadza specjalnie w rozgrywce, ile raczej dość dziwnie wygląda) już wspomniałem. Najprzyjemniej i tak gra się przez internet – co ważne z rozgrywką nie ma wielkich problemów, do tego skonstruowana jest tak, że przeciwników dobiera się odpowiednio do naszych umiejętności (tzn. do ligi, w której gramy i poziomu naszego zespołu; Barceloną zagramy więc z Realem czy Milanem, a nie z Queens Park Rangers; jeśli awansujemy, zmierzymy się zaś z lepszymi graczami niż na początku). Znakomicie wygląda oprawa meczu, świetnym pomysłem było także zwolnienie gry w trybie kariery, gdy kończy się okno transferowe. Dobrze odwzorowane zostały kontuzje. Sędziowie przerywają czasem grę, kiedy zawodnik leży na murawie, często stosują przywilej korzyści, ale pamiętają o tym, żeby ukarać faulującego kartką już po zakończeniu akcji. Sama rozgrywka jest nieszablonowa. Czasem warto długo rozgrywać piłkę, czasem wystarczy jedno podanie, żeby znaleźć się sam na sam z bramkarzem. Najlepsze jest to, iż chyba (być może jeszcze zbyt krótko grałem, aby to wychwycić) nie istnieją schematy, które pozwolą zawsze strzelić. Rzuty rożne kończą się różnie, łatwe sytuacje można zmarnować, rajdy wzdłuż linii bocznej nie są tak proste, jak bywały w poprzednich edycjach. Schematycznie wygląda tylko wykańczanie akcji – najlepiej strzelać z (mniej więcej) jedenastego metra w dolny róg bramki. Ale żeby znaleźć się w takiej sytuacji, trzeba sporo się napracować i nie jest powiedziane, że strzał w długi róg zakończy się golem. Bramkarze – to jedna z większych przewag gry EA Sports nad produkcją Konami – zachowują się świetnie, bronią w trudnych sytuacjach, potrafią wybić końcem stopy bardzo dobre uderzenie. Nie jest też tak, że piłka sama do nas przyjdzie – musimy się dobrze ustawiać przy stałych fragmentach, wybiegać do piłki przy podaniach, bo komputer lub gracz z pewnością będą próbowali nas wyprzedzić. Podsumowując: w „FIFA 12” nic się samo nie wygra.

Jeszcze parę lat temu „FIFA” postrzegana była jako gra dla początkujących, a produkcja Konami stanowiła wzór symulacji. Dziś – moja obserwacja bazuje na grze w demo PES-a – sytuacja wygląda odwrotnie. Grze EA Sports zdecydowanie bliżej do szlachetnego miana symulacji, zaś Pro Evolution dryfuje w stronę przyjemnej, arcade’owej rozrywki (tegoroczna edycja wygląda dużo lepiej od poprzedniej i nie powinna rozczarować). Można więc powiedzieć, że każdy znajdzie coś dla siebie. „FIFA 12” mogę z czystym sumieniem polecić. To pierwsza od lat edycja, w którą będę dużo grał. Nie powinna się szybko znudzić. Jest na tyle dobra, że z jej powodu kupiłem pada, ale pewnie i tak zostanę przy klawiaturze. Czy jest lepsza od „PES 2012”? Przekonamy się już za parę dni. Sądzę jednak, że te wstępne obserwacje się sprawdzą i fani symulacji powinni sięgnąć po „FIFA 12”, a fani dynamicznej gry po PES-a. Dla tych posiadaczy komputerów osobistych, którzy kochają piłkę nożną, to będzie najprawdopodobniej najlepszy październik od wielu lat.

Krzysztof Cieślik

Wymagania sprzętowe: system: Windows XP/Vista/7; procesor Core 2 Duo 2.4 GHz; pamięć 2 GB RAM (4 GB RAM – Vista/7); karta grafiki 256 MB (GeForce 8800 GT lub lepsza)

Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_mobile
Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_desktop
css.php