Reklama
Polityka_blog_top_bill_desktop
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot1
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot2
Technopolis - O grach z kulturą Technopolis - O grach z kulturą Technopolis - O grach z kulturą

2.11.2010
wtorek

„NyxQuest: Kindred Spirits” – recenzja gry

2 listopada 2010, wtorek,

GRECKA HARMONIA

Niełatwo się oprzeć wrażeniu, że twórcy współczesnych gier robią wiele, by spełnić arystotelesowy postulat mówiący, iż sztuka powinna wywoływać katharsis. Z litości i trwogi, czyli dwóch wymienionych przez Stagirytę składników niezbędnych do osiągnięcia owego stanu oczyszczenia, w grach stosuje się tylko ten drugi. Jednak nie sposób odmówić tej metodzie skuteczności – mnie osobiście tydzień spędzony z BioShockiem odbiera ochotę na oglądanie przemocy na co najmniej dwa miesiące.

Tym większa radość i zdziwienie, gdy pojawia się tytuł świadomie wywołujący kojący zmysły stan harmonii. Nikt zapewne się nie zdziwi, że „NyxQuest: Kindred Spirits”, o którym mowa, to program twórców niezależnych?

Nyx, tytułowa bohaterka gry, jest dziewczynką zaprzyjaźnioną z Ikarem. Ten niezbyt szczęśliwy prekursor lotnictwa, na swych pierzastych, sklejonych woskiem skrzydłach wzbija się w niebo, gdzie spotyka miłą mieszkankę zaczarowanego, ukrytego ponad chmurami miasta. Nyx nie ma żadnych cech cyfrowej heroiny – jedyne, co ją wyróżnia, to fakt, że jest dziewczynką… skrzydlatą.

Screen z gry NyxQuest

Zaniepokojona długą nieobecnością przyjaciela, Nyx postanawia udać się na jego poszukiwania. Jednak ziemia, którą widzi pierwszy raz, w niczym nie przypomina krainy opisywanej przez Ikara – jest wypaloną, gorącą i bezludną pustynią, zamieszaną jedynie przez potwory – harpie, hydry i wprowadzające nieco symbolicznego zamieszania kozły (starsi wiedzą, młodsi nie muszą). Zniszczenia są wywołane buntem Heliosa, tytana tak potężnego, że nawet bogowie są wobec niego bezsilni. Cóż więc może poradzić mała dziewczynka?

 

„NyxQuest: Kindred Spirits” to prościutka platformówka, z ukończeniem której nie będzie miał kłopotu gracz nawet najbardziej niedzielny. Plansze wymagają od nas uwagi i chwili namysłu – w „NyxQuest”, może poza ostatnim fragmentem, nie ma tych typowych dla gatunku frustrujących momentów, wymagających małpiej zręczności w obsłudze klawiatury. Środowisko zawiera aktywne elementy – przedmioty, które możemy, a czasem musimy, przesuwać, by utorować sobie drogę. Z czasem bezbronna Nyx zostaje też wyposażona w nieco bardziej boskie moce – kontrolę nad wiatrem i zeusową błyskawicę. Główna trudność w grze polega na tym, że Nyx nie może nawet na chwilę dotknąć rozpalonej ziemi – musi przeskakiwać pomiędzy kamieniami czy ułamkami kolumn, albo latać. Jednak Nyx może machnąć skrzydłami tylko pięć razy, potem nasza bohaterka przez chwilę szybuje, lub po prostu spada. Jak w każdej przyzwoitej grze platformowej, „NyxQuest” ma stałe punkty zapisu, oraz sprytnie, tu i ówdzie poukrywane mitologiczne „znajdźki” (a to sandały Hermesa, a to pas Hippolity), które nie mają jednak żadnego wpływu na rozgrywkę.

Screen z gry NyxQuest

Lecz nie skakaniem i lataniem „NyxQuest” urzekła recenzenta, ale zastosowaniem z maestrią godną Iktinosa (architekta Partenonu) cyfrowego odpowiednika złotej proporcji. Projekt graficzny jest prosty, nieco nawet ascetyczny,  ale dzięki temu przejrzysty i czytelny (w świecie przedstawionym dominuje surowy porządek dorycki). Uboga paleta użytych w grze łagodnych pasteli jest świadomym nawiązaniem do czerwonofigurowego wazowego malarstwa. Smukłe Kariatydy wspierają portale, przez które Nyx przechodzi do następnego poziomu, czasem naszą uwagę przykuje detal – ot, w połowie zagrzebany w piasku koryncki hełm hoplity… Obraz wraz z nieśpiesznym tempem rozgrywki zachęcają nas raczej do zwiedzania niż szybkiej eksploracji, a łagodna „starogrecka” muzyka (którą możecie ściągnąć ze strony producenta) doskonale współgra z całością, dodając grze nieco kontemplacyjnego charakteru.

Screen z gry NyxQuest

„NyxQuest: Kindred Spirits” to piękny, wykonany z wielką kulturą program, którego wszystkie elementy pozostają ze sobą w harmonii. Proste łamigłówki i pułapki zastawione na drodze bohaterki nikomu nie powinny sprawić większego kłopotu. Tym bardziej warto spędzić kilka godzin z „NyxQuest”, traktując ją raczej jak doświadczenie estetyczne. „NyxQuest” jest, co za rzadkość, piękna, spokojna, urocza.

Ps. Jeśli zdecydujecie się na zakup ze strony producenta, dostaniecie do dyspozycji wersje na PC i Maca (obie), wolne od technologii DRM. A w razie kłopotów możecie liczyć, że odpisze do was sam CEO studia Over the Top. Miłe, prawda?

Jan M. Długosz

Ocena: 85%

0% 100%

Zalety: piekna, spokojna, urocza. Całkowita wolność od DRM i wersja Mac.

Wady: trochę nijakie zakończenie.

Dla rodzicówDla wszystkich, od lat 3 do 103 

„NyxQuest: Kindred Spirits” – gatunek: gra platformowa na PC i Mac; producent i deweloper: Over the Top; cena w wersji online 9,99 dolarów.

 

Polecamy także:

„Max and the Magic Marker” – recenzja gry

„LittleBigPlanet” – recenzja gry

10. rocznica „Oddworld: Abe’s Oddysee”   

Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_mobile
Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_desktop
css.php