Reklama
Polityka_blog_top_bill_desktop
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot1
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot2
Technopolis - O grach z kulturą Technopolis - O grach z kulturą Technopolis - O grach z kulturą

7.09.2009
poniedziałek

„IL-2 Sturmovik: Birds of Prey” – recenzja gry (teatralna)

7 września 2009, poniedziałek,

Teatrzyk Zielone Oko

ma zaszczyt przedstawić sztukę dramatyczną w jednym akcie i jednej odsłonie

pt. „Dwóch panów w kokpicie, nie licząc psa

Występują: Demoniczny Doktor Pecet, Lekkomyślny Pan Konsola, oraz Pies

Doktor Pecet

(z oburzeniem, pobrzękując obudową)
Jestem oburzony! Gwałcą kanon! Będąc miłośnikiem świeckiej tradycji wyznaczonej w 2001 roku przez legendarną windowsową serię IL-2 Sturmovik, autorstwa rosyjskich programistów z Maddox Games, z oburzeniem odnotowuję, iż trafiła ona, seria, w ręce lekkomyślnych wyznawców kultury konsolowej. Winnych należy czym prędzej ukarać, rozciągając na śmigle lub przeciągając nad statecznikiem!

Pan Konsola
(swawolnie mrugając zielonym oczkiem)
Swawolnie kres kładźmy dyktaturze blaszanych ponuraków, kres! Wiwat młodość, wiwat bezprzewodowa swoboda! Wiwat wolne związki pracy i rozrywki.

Doktor Pecet
(z trzech wentylatorów chłodzących warte majątek karty graficzne wieje chłodem)
Skandal! Gdzie w nowym Sturmoviku wierność prawdzie czasu i miejsca, gdzie prawda historyczna?

Pan Konsola
(czym prędzej odszukuje na dysku materiały prasowe)
„IL-2 przedstawia wiernie pięć historycznych bitew II wojny światowej, czterdzieści niezrównanie dokładnie odwzorowanych samolotów bojowych w zróżnicowanych pięćdziesięciu misjach”. Od siebie zaś dodam, że IL-2 cechuje nienaganna grafika, olśniewająca wręcz zmienność warunków atmosferycznych oraz wynikających z tego zmian oświetlenia, imponujący system symulacji środowiska – wiatru, gęstości powietrza, smug dymu i kul ognia. Świat widziany z powietrza nigdy jeszcze nie przedstawiał się tak trójwymiarowo i wiarygodnie, by wspomnieć tylko promienie słoneczne wdzięcznie odbijające się od lekko falującej powierzchni morza. No i ten dźwięk – słychać każdy cylinder.

Doktor Pecet
(przegrzewa procesor)
A model zniszczeń?

Pan Konsola
(tryumfalnie)
Rozwala!

Doktor Pecet
(nerwowo wygina szynę magistrali)
A gdzie walor edukacyjny?

Pan Konsola
(dłubiąc niedbale palcem w złączu HDMI)
Walor zapodawany jest między misjami, w formie kompilacji wspomnień alianckich pilotów i fragmentów filmów dokumentalnych. Dla zainteresowanych.

Doktor Pecet
(nonszalancko mieli zera i jedynki)
Cóż z tego, skoro składając ofiarę na ołtarzu bożka mamony na rzecz arkadowej rozrywki poświęcono wierność odwzorowania prawdziwego pilotażu?

Pan Konsola
(wesoło)
Jakże łatwo zwieść Szanownego pozorami! By IL-2 pokazał swój pazur, gracz musi przejść obowiązkowy proces szkolenia. Jak się wkrótce potem okaże, trzy tryby rozgrywki zadowolą każdego – od początkującego kanapowego lamera (tryb arkadowy), przez miłośnika modelarstwa redukcyjnego (tryb realistyczny), po konesera awiacji w kapciach-wsówkach, dla którego cały sens gry zawiera się w czasochłonnym pokonywaniu oporu, nieistniejącej skądinąd, materii latającej, żywiołów natury, oraz inteligencji przeciwnika (tryb symulacyjny). Trafże Pan bez wirtualnego kokpitu, bez HUD’a, i bez wspomagania stabilizacji chyżego Messerschmitta nad płonącym Stalingradem o pochmurnym świcie, szyby mając uwalane olejem z uszkodzonego silnika przeciwnika, zakopcone przez spaliny; wyprowadź Pan niemrawego Blenheima z korkociągu, to wtedy pogadamy.

Doktor Pecet
(nie zmienia paradygmatu)
Lecz powszechnie wiadomo, że ordynarny pad z jego paciorkami guziczków niezdolny jest przełożyć precyzję ruchów dłoni doświadczonego pilota na manewry ciała sztywnego samolotu. Nic nie może się równać z pieszczotą dżojstika.

Pan Konsola
(milczy skonsternowany)

Doktor Pecet
(nie wie, co powiedzieć)
Nie wiem, co powiedzieć… A wy macie red ring of death, a my nie! Ha, ha, ha!

Pan Konsola
(wbija w wyjście USB adwersarza zatrutego pendraka)
A masz, brykiecie! A masz orczykiem!

Doktor Pecet
(sinieje)
A problem has been detected and Windows has been shut down to prevent damage to your system…

Pies
(pospiesznie opuszcza kurtynę, przesłaniając blue screen)

Sztukę ułożył: Karol Jałochowski

Ocena: 95%

0% 100%

Zalety: Podobnie jak w pierwszorzędnym „DiRT” – ekumenizm. Gra dla graczy na każdym poziomie pilotażowego zaawansowania. Znakomita jako arkada, świetna jako symulator. Wspaniała grafika, prawdopodobnie na granicy możliwości sprzętowych.

Wady: Ledwie muśnięta, do bólu sztampowo potraktowana (skąpe materiały ilustracyjne) warstwa historyczna. Kuriozalnie burleskowa w tonie narracja zza kadru w cutscenkach. Nieliczne błędy w scenariuszach misji (sztucznie narzucona kolejność wykonywania zadań).

Dla rodzicówGra otrzymała oznaczenie PEGI 7+.

IL-2 Sturmovik: Birds of Prey, gra symulacyjna, od lat 7 (PEGI 7+) na platformy Xbox 360, PS3 i Nintendo DS, wydawca: 505 games; producent: 1C company; dystrybutor w Polsce: Cenega; cena wersji Xbox: około 200 zł.

Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_mobile
Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_desktop

Komentarze: 32

Dodaj komentarz »
  1. Zaniemówili… Nic dziwnego. Mnie również mowę odjęło z wrażenia. Okazuje sie jednak, że głos w niekończącej się dyskusji o wyższości konsoli nad pecetem/peceta nad konsolą może mieć formę bardziej literacką niż to bywa na onecie…
    Ciekawe, który z autorów Technopolis poważy się rozpocząć swoją recenzję od stoswnej przeróbki „Bema pamięci żałobnego rapsodu”?
    JMD

  2. prosba – nigdy wiecej nie kombinuj z forma. nie sluzy ci. fatalna pseudorecenzja, bez krzty humoru (silenie sie na humor to nie to samo)

  3. Nigdy więcej nie patrz na mnie takim wzrokiem,
    nigdy wiecej nie zatruwaj słów goryczą…

    A przy okazji – nie przechodzilismy na „ty”.
    Z pozdrowieniami.

  4. Reklama
    Polityka_blog_komentarze_rec_mobile
    Polityka_blog_komentarze_rec_desktop
  5. Zawsze myslalem, ze zabawa forma i dystans pozwalaja rozluznic ogolna atmosfere.
    A tu? Jak plachta na byka!
    Jakis fenomen socjologiczny 🙂

  6. Skonsultowałem sprawę z moim Pecetem i cwaniak twierdzi, że tu jakieś dyrdymały jego blaszany kolega opowiada, może mu wysokość zaszkodziła. Mojego duma wręcz rozpiera gdy gatunki gier przez lata tworzone i dopracowywane na komputerach, migrują stopniowo na konsole. FPSy, rolpleje, strategie, symulatory, przygodówki. Może i coś z tego dobrego dla konsol i dla tych gier wyniknie, twierdzi.

    A boli go zupełnie gdzie indziej. Tam gdzie konsole odwdzięczają się swoim wkładem. Więc tłumaczę mu, uspokój się, pograjmy, tak teraz grają na całym świecie, to przyszłość. To jak mnie w kolano grzmotnął szufladką od napędu z płytą od Prince of Persia? Tfu, mówi.

  7. No tak… Moje gratulacje, wybitny tekst. Może Gamecorner zapoda go raz jeszcze. Oni lubią takie platformowe dyrdymały. Smutne.

  8. E tam, wcale nie wybitny. Normalny – tylko inaczej napisany. Ale zeby go chociaz troche docenic to trzeba pamietac, co bylo puszczane w Teatrzyku Zielone Oko w Trojce, w czasach jeszcze przed urodzinami wiekszosci tu zagladajacych.

    A ja, pozostajac w klimatach literacko-eksperymentalnych, sparafrazuje tytul powiesci Waltera Abisha – „How Polish Is It”.

  9. Ja do formy raczej nic nie mam ? na podobnym poziomie odpowiedziałem, a odpowiedź tyczy treści. Ale przy okazji ? może mnie autor recenzji jakoś z błędu wyprowadzi ? forma to dla mnie prędzej Zielona Gęś, niż Zielone Oko…
    A Zielona Gęś to przecież właśnie takie ?How Polish…? w twórczości Konstantego Ildefonsa, który lubił sobie ponarzekać i się wyzłośliwiać. Więc jak się sięga po takie narzędzia, to niech się autor nie dziwi, że mu jeden z drugim potem pokażą ozór na szaro.

  10. @Bioforger

    Hm, ja akurat nie do Twojego komentarza sie odnosilem. :)Ani Zielona Gęś ani Zielone Oko to zdecydowanie nie odpowiednik powiesci Abisha. No i moze niedokladnie przeczytalem ale w tekscie oryginalnym akurat zlosliwosci nie odczytalem.

  11. Ja rowniez nie odnosilem sie do formy, lecz tresci i koncepcji recenzji, ale jak widac, trudno to przyjac do wiadomosci. Nie chce sie nad potrzebe wyzlosliwiac, ale Panie Redaktorze Frelik moze byc tak, ze jestem starszy od Pana i lepiej pamietam sluchowiska spod znaku TZO. Na marginesie, protekcjonalny ton nie swiadczy zas o wieku, kompetencji, etc., tylko zgola innych cechach. I dlatego pozwole sobie nie komentowac formy recenzji, tym bardziej, ze Bioforger zdazyl juz rzecz ujac celnie.

  12. Ja jak ten niedźwiedź, co grał w karty – nikogo palcem nie pokażę, żeby nie było żem protekcjinalny, ale, cytując autora powyzszego i jakże zabawnego tekstu: „Swawolnie kres kładźmy dyktaturze blaszanych ponuraków, kres!”
    JMD

  13. @nef

    uderz w stol i tak dalej. A nawiasem mowiac – drogi Panie Nie-Redaktorze Nef – nie jest zupelnie jasne do czego sie Pan odnosil bo Panski komentarz nie zawiera ani jednego slowa konkretnego – jedynie bardzo ogolna tzw. ocene. A o wiek i pamiec sie spierac nie bede.

  14. Co do tytułu książki to miałem na myśli nie jak bardzo jak bardzo Zielona Gęś jest do niej podobna, ale jak bardzo jest polska ? pełna narzekań i złośliwości. Książki Abisha nie czytałem, ale słyszałem o niej i zdaje się traktuje o ciągotach i cechach typowych dla Niemców.
    Co nie znaczy, że polska złośliwość jest zawsze niedobra – trochę jej nie zaszkodzi. Dlatego nie obrażam się, że tekst jest trochę złośliwy w stosunku do Pecetów, co cytat pana Jana w komentarzu powyżej potwierdza. A mało to razy ja byłem złośliwy w stosunku do konsol, a kiedyś w stosunku do Atari? 😉

  15. @bioforger

    zgadzam sie z Toba calkowicie – konstruktywna polemika – na przyklad retorta w podobnym stylu do oryginalu jak Ty to zrobiles – jest zawsze dobra. I mysle tez ze za wyzwiska w kierunku sprzetu 🙂 nikt sie nie obraza.

    Powiesc Abisha bardzo dobra – byla nawet na polski tlumaczona – polecam jakbys mial chwile i chec. Zlosliwosci i krytyki tam w sumie malo – glowny myk to to, ze chociaz osadzona w RFN i wydawaloby sie bardzo realistyczna, napisana byla calkowicie na podstawie obrazow Niemiec z amerykanskiej TV. Do momentu ukazania sie ksiazki Abish nawet stopa w RFN nie postapil. Ciekawy, relatywnie wczesny, komentarz na temat mediizacji swiata – temat przeciez bardzo w ostatnich dekadach aktualny.

  16. Czytam Politykę od lat. W najnowszym numerze obszerny tekst na temat mediów i dziennikarstwa zamieścił J. Żakowski. Nie żebym jakąś szczególną estymą wymienionego redaktora darzył, ale ponieważ Technopolis z szyldu Polityki korzysta, radzę przeczytać ten tekst, bo jak ulał odnosi się niestety do tego serwisu. Piszę to ze smutkiem, bo złudzeń co do poziomu krajowych serwisów i magazynów o grach nie mam, sam niczego ciekawego stworzyć nie potrafię, więc miałem nadzieję, że może tu, w firmowanym przez tygodnik, który od lat kupuję, serwisie poczytam w końcu coś o grach na przyzwoitym poziomie. Uściślę od razu – nie chodzi o przeczytanie czegoś na wyższym od przeciętnego poziomu raz na czas jakiś, ale nieustannie, z każdym nowym tekstem, tak jak w każdym wydaniu tygodnika, coś takiego mnie spotyka.
    Niestety. Może i moje połajanki mają charakter niekonstruktywny, ale cóż… jestem Polakiem z krwi i kości, dziada pradziada, po mieczu i po kądzieli, nie wypierałem się tego nigdy i w przyszłości też nie zamierzam. Niech na tym stanie, skoro już musi, ale dwie tylko kwestie.
    1. „Za wyzwiska w kierunku sprzętu nikt się nie obraża”. Oczywiście, że nie. Sprowadzając jednak rzecz do tego poziomu stawiacie się w jednym rzędzie z serwisami, które postępują dokładnie w ten sam sposób, tj. żerują na durnych stereotypach, które pielęgnowane są w imię wyższej oglądalności, tudzież wynikają z braku rozsądku autora. Radzę przejrzeć kilka serwisów o grach, aby stwierdzić, jak to wygląda w rzeczywistości, dla ilu osób ważne są gry jako takie, a ile platformy. Jest to o tyle smutne, że przekłada się niestety na realia rynkowe.
    2. Kolejna gra, która w Technopolis uzyskuje ocenę bliską maksymalnej. Pominę już, najpewniej dla mnie wstydliwą kwestię, że gry, które mi się podobały zyskują tu niskie już noty i odwrotnie, ale skoro już takie dobre czasy nastały, że same wybitne tytuły na rynek trafiają, to chciałbym wiedzieć, dlaczego gra recenzowana własnie zasługuje na 95/100. Czytam o ciekawej formie. Pięknie, choć z TZO jakoś mi się nie kojarzy, ale może pamięć zawodzi. warto by jednak pamiętać, że poza formą liczy sie eż treść. Pamiętam recenzję z notą bliską tej zresztą, tj. coś koło maksymalnej, bardzo przeciętnej gry Legend: Hand of God w największym polskim magazynie o grach. Tam sięgnięto po formę bajki, bo inaczej nie potrafiono ukryć rozziewu pomiędzy zawartością gry a jej oceną. Czy tu jest podobnie? Nie wiem, bo nie wiem, jakich argumentów użyłby autor recenzji. Szarpanina pomiędzy konsolami i pecetami ma jakiś wpływ na ocenę? Jeżeli dobrze pojmuję zamysł autora, to tym większe rozczarowanie czuję i nie spodziewam się zejścia w średniej ocen poniżej 90/100 w skali roku. Nie licząc oczywiście gier wybitnie słabych, np. Fantasy Wars z bardzo słabą fabułą (a jak z opowieścią w Sturmoviku?), BioShock, dodatków do NWN2, etc.
    Czekam na kolejną recenzję, może pisaną tym razem wierszem, z której mniej jeszcze będzie wynikać, za to ocena końcowa wyniesie 100/100. Polecam najnowszy numer Polityki i tekst o jakościowych mediach.

  17. @nef
    Jednym z najważniejszych pytań dotyczących nowego IL-a było to, czy możliwe jest stworzenie gry konsolowej, która będzie spełniać wymagania miłosników symulacji. W tekście znajduje się odpowiedź i, jak rozumiem, z tego powodu pojawił się ten dialog pomiędzy „panem konsolą i doktorem pecetem”.
    Jeśli uważa Pan, że recenzja KJ wpisuje się w jakikolwiek sposób w dyskusję pomiędzy fanbojami konsol i pecetów, to chyba czytaliśmy dwa różne teksty.
    Średnia ocen serwisu z ostatnich 6 tygodni wynosi 54/100. Trudno z resztą dogodzić czytelnikom w tej kwestii – to, czy gra została oceniona za wysoko czy za nisko jest zawsze podsawową kwestią w komentarzach. Mam zresztą wrażenie, że akurat Technopolis się dużym tytułom nie kłania. Służę przykładami.

  18. @nef

    Szanowny Panie,

    Dyskusja z Panem mialaby pewien sens, gdyby zszedl Pan z pozycji wszechwiedzy i porzucil ton pouczajaco-profetyczny. Nawet Sokrates mieszal sie z tlumem.

    Po drugie – do pewnego stopnia de gustibus non est disputandum. I kropka. Jakkolwiek by sie Pan oburzal, ludzie, a wsrod nich recenzenci maja prawo do wlasnych opinii i tym roznia sie od Pana, ze przynajmiej probuja je ubierac w zwarta, konsekwentna forme recenzji. Tu zacheta – mysle, ze dyrektor Technopolis z checia opublikuje i Panskie recenzje.

    Po trzecie – przyroda obdarzyla nas roznymi rodzajami poczucia humoru. I chwala jej za to. Pan nie czyta miedzy wierszami. Trudno. Jednak Pan probuje cudze poczucie humoru wartosciowac i to juz jest niepokojace.

    Po czwarte – sugeruje Pan, ze ostnieje jakas absoutna skala wartosci. Kosmiczna skala ocen dla wszystkich gier, rozmaitych gatunkow, konwencji itd. W oswieceniu, i nie tylko, juz czegos podobnego probowali w odniesieniu do czasu, przestrzeni, przymiotow moralnych i innych. I wie Pan co – polegli. To mrzonka. Tak dlugo, jak rezencje pisane sa przez ludzi, a nie przez automaty, oceny beda w pewnym stopniu subiektywne.

    Tyle oczywistych, ale nie dla kazdego, oczywistosci.

    Pozdrawiam,
    Karol Jalochowski

  19. @KaJot
    Szczególnie Sokrates 🙂

  20. Slusznie – szczegolnie! 🙂

  21. Nie, dyskusja ze mną nie ma sensu, co zauważyłem już w wątku poświęconym ANNO 1404.
    Problem polega na tym, że to jest internet, który, podobnie jak gry, oferuje pewny zakres interakcji. Niestety, kiedy napisze się coś w prasie drukowanej można żyć w przeświadczeniu, że się udało, kiedy opublikuje się coś w sieci, niestety, zawsze znajdzie się jakiś Polak przeżarty polskością, czy raczej polactwem, który humor zepsuje. Zanim zacznie Pan, Panie KaJot, żeby wątpliwości nie było do kogo piję, pisać o gustach, warto by swoje przedstawić. Z Pana recenzji trudno to wywnioskować, poza tym, że Pana subiektywne odczucia są wiele warte. Oczywiście, można winę zrzucić na takich idiotów jak ja, którzy między wierszami nie czytają, nie mają poczuzia humoru itp., ale jednego faktu to nie zmienia. Zza formy nawiązującej Bóg wie czemu do TZO, wyziera brak argumentacji przemawiającej za uznaniem gry IL-2 S: BoP za bliską ideału (95/100). Może to Pan nie umie pisać między wierszami, to tak na marginesie? Bo nie chce mi się wierzyć, że serwis oznaczony tytułem tygodnika, który od lat kupuję, schlebia niskim gustom, a za takowe uznaję, skupianie się na fajerwerkach graficznych i tym podobnych, pójście na łatwiznę i wystawianie not najwyższych z powodów niewiele mających wspólnego z merytorycznymi.
    Ad. 4. Niczego takiego nie sugeruję. Po prostu albo ktoś czuje, że gra jest dobra z jakiegoś powodu albo nie. Ot cała filozofia. Co Pan czuje, tego nie wiem. Poza tym, rzecz jasna, że gra jest wybitna niemal. Zasłanianie się prawem do subiektywnej opinii jest jak najbardziej uzasadnione, ale niech Pan taką opinię przedstawi. Dla każdego co bystrzejszego czytelnika fragment traktujący o walorach edukacyjnych i „prawdzie historycznej”, choć taka nie istnieje i używanie tego sformułowania samo w sobie jest niezręczne, w zestawieniu z wyliczeniem wad gry wydaje się cokolwiek osobliwy. Zwłaszcza w konfrontacji z końcową oceną gry. Choć może do powagi zarzutu niezgodności ANNO 1404 z „prawdą historyczną” jeszcze nieco Pana argumentacji brakuje.

    Ostatnie słowo, bo zdaje się, że dość już czasu zmitrężyłem próbując coś przekazać włodarzom tego serwisu ze znakiem mojego ulubionego tygodnika. Tajemnicą poliszynela jest, że średnia wieku przeciętnego amerykańskiego gracza to ponad 33 lata. U nas jest podobnie, choć z powodu zapóźnienia cywilizacyjnego nieco inaczej. Z własnego doświadczenia wiem, że dla ludzi w wieku 40. lat i niżej gry są takim samą rozrywką jak kino, teatr czy książka. Taką samą w sensie sięgania po nią, ale nie treści, i nie wynika to niestety wyłącznie z osobliwości interaktywnej rozrywki. Wiele z osób w wieku zbliżającym się do górnej granicy tego przedziału, choć grami się interesuje, nie czytuje regularnie żadnego serwisu. Zerkają na różne strony wtedy, kiedy mają taką potrzebę, np. szukając porad albo chcąc zasięgnąć języka o konkretnym tytule lub deweloperze. Po nic więcej – język, wnioski, argumentacja nie ta, etc. Nastolatki odwiedzają serwisy, które przemawiają ich językiem, osoby starsze, aniżeli wymienione, grami raczej się nie interesują. Pytanie brzmi – w którą grupę odbiorców celuje Technopolis, serwis linkowany ze strony głównej Polityki? W 80-latka z grupy casual gamers? W nastolatka, jak stwierdził wyżej P. Frelik? Błąd, większa grupa nastolatków tu nie zajrzy inaczej niż przypadkiem z powodu języka, którym opisuje się gry. 50-latek, który nie grał, a chce spróbować? Zabawne z kilku względów, najważniejszy – po zapoznaniu się z większością recenzji zrezygnuje z zabawy, bo najpewniej źle trafi i go to zniechęci. 30-40-latek? Mógłby, tyle, że dla niego gry to już dziedzina rozrywki taka jak kino czy książka, on zna przynajmniej część klasyki, wie o się dzieje na rynku, tak jak wie, o wchodzi na ekrany kinowe. I kiedy zobaczy niektóre z tych recenzji to wybuchnie śmiechem. Takie to oczywiste, ale niektórzy zupełnie tego nie pojmują.
    Dziękuję za uwagę, nie zamierzam więcej zaprzątać uwagi Szanownych Panów Redaktorów, przekonanych że ich subiektywne zdania stanowią o wyjątkowości tego serwisu.

  22. Dziekujemy za garsc cennych porad. Wyryjemy je w kamieniu.

  23. @nef
    Nie rozumiem, dlaczego już dwa razy podkreśla Pan w tej dyskusji, że jest Pan Polakiem? Definiuje Pan w ten sposób jakieś swoje, typowe dla naszych rodaków cechy, które uniemożliwiają porozumienie czy choćby zachowanie szacunku dla adwersarza, czy może sugeruje Pan, że ten brak porozumienia wynika z tego, że Pan jest Polak, a serwis redagują żydzi i masoni? W obu przypadkach jest Pan w błędzie.
    W którym miejscu P. Frelik stwierdził, że nastolatki są naszą docelową grupą?
    Na pytania, jaki jest cel powstania Technopolis już Panu odpowiedziałem we wspomnianej dyskusji pod Anno. Albo Pan nie zrozumiał (w co wątpię), albo moje odpowiedzi Pana nie satysfakcjonują – ale to oznacza, ze pytania nie były zadane po to, aby poznać odpowiedź, ale po to, abym przyjął Pana punkt widzenia. Tylko – dlaczego? Mogę dyskutować, ale na połajanki się nie godzę.
    Jeśli, jak widać, nie podobają się Panu nasze teksty – trudno. Internet jest strefą wolności, w której każdy może szukać takich treści, jakie mu odpowiadają. Nigdy zresztą nie mieliśmy ambicji, by podobać sie każdemu. Jeśli jednak w Technopolis nie podoba się Panu nic, (bo to właśnie, jak rozumiem, zmusza Pana do krytyki totalnej) to po cóż Pan się tak umartwia? Proszę po prostu pokazać, jak powinno się prowadzić serwis o grach. Tylko własny. Chętnie zobaczymy.

  24. @nef

    Powtorze za JMD – P. Frelik NIGDY nie twierdzil ze Technopolis jest wycelowany w nastolatka. Jesli juz cos twierdzil badz implikowal w tej materii to zupelna odwrotnosc.

  25. No pieknie, kolejna niby intelektualna recenzja, a jej autor, imc KaJot, to chyba uwaza ze wszystkie rozumy pozjadal. Nasmazyl ow redaktor niesmieszna, beznadziejna wrecz „recenzje” (na potrzeby tego posta uznajmy ze to recenzja), po czym na slowa krytyki obraza w komentarzach czytajacych. No i standardowo zapodaje nam tu farmazony o stylu, formie i innych bzdetach, a na proste pytanie (czemu ta gra dostala tyle i tyle, jakie byly kryteria oceny) jak zwykle nie ma odpowiedzi.
    Pan JMD przynajmniej potrafi sie odniesc do zarzutow w komentarzach, panu Kajotowi nawet tego brakuje. Mialo byc o grach z kultura, a ani kultury, ani o grach. Nic to, sa przeciez inne serwisy, gdzie jednak sie pisze o grach, a nie publikuje swoje wydumane, „nowoczesne” pseudoliterackie przemyslenia. I tam sie chyba przeniose, mam dosc tego silenia sie na oryginalnosc, dosc tych glupawych recenzji ktore sa o niczym. Mam nadzieje ze ogladalnosc znacznie spadnie, wtedy moze wreszcie zaczniecie pisac z sensem.

  26. Słusznie. Recenzja ma wyglądać tak:
    1. Lead i fabuła
    2. Jakość grafiki
    3. Czy multiplayer wymiata
    4. Czy wymagania nie są za duże.
    I żadnych, powtarzam żadnych odstępstw od tej „złotej reguły”!
    Na pożegnie – piosenka:
    http://www.youtube.com/watch?v=pCa8r7TaM80&hl=pl

  27. @tralala

    „na slowa krytyki” – to chyba jest kluczowa fraza. Jesli przejrzysz komentarze do roznych recenzji roznych autorow i zrobisz krotka matme, okaze sie ze jakies 90% (albo i wiecej) to nie jest _krytyka recenzji_ tylko osobiste wycieczki, wyzwiska i pelne oburzenia pytania w przestrzen jak kogos takiego mozna zatrudnic. I zazwyczaj zadnych ale to zadnych konkretow co do recenzji. Nic dziwnego ze sie czasem potem spirala przemocy rozwija.

    Obrazanie podpisujacych sie z imienia i nazwiska autorow przez czujacych sie bezkarnie w swojej anonimowosci trolli spotyka sie w niektorych przypadkach z pogarda, lekcewazeniem i podobnymi. I chyba trudno specjalnie sie temu dziwic.

    Jestem pewny, ze na rzeczowe, nie-jednolinijkowe i nie wypchane ogolnikami slowa krytyki kazdy z piszacych tu autorow odpowie – i kulturalnie i rzeczowo. Powiem wiecej, za kazdym razem tak sie zdarzalo kiedy krytyk mniej wiecej precyzyjnie wyluszczal co sie nie podoba i dlaczego.

  28. @ tralala

    NOBODY expects the Spanish Inquisition!

    Our chief weapon is surprise…surprise and fear…fear and surprise….

    Our two weapons are fear and surprise… and ruthless efficiency….

    Our three weapons are fear, surprise, and ruthless efficiency…
    and an almost fanatical devotion to the Pope….

    Our four… no…

    Amongst our weapons… Amongst our weaponry…
    are such elements as fear, surprise…

    I na zakonczenie wersja dzwiekowa: http://www.youtube.com/watch?v=FytQkOosE9s

  29. Smętne.
    Miałem nadzieję na rzeczowe porównanie nowego Il’a ze starym – interesowało mnie zwłaszcza „przeniesienie” starszego tytułu na konsole, jakieś informacje n/t realizmu itp. Co dostałem? Wypociny, w których przerost formy nad trescią jest najmniejszą wadą tegoż tekstu.
    Czy też może się pomyliłem i trafiłem na strony konkursu grafomańskiego dla ofiar Giertycha z gimnazjów? Czy szanowny Autor raczył w opisywaną gierkę zagrać? Czy miał okazję pokatować w starego Il’a? Jakie wnioski? Wiem, wiem – grafika cudo. A co poza tym? Pisanie recenzji pod trailer z youtube trąci wyrabianiem normy do wypłaty. Dobra recenzja powinna zawierać jakieś odniesienia do istniejących tytułów, żeby mogła być uznana za wartościową. A tu mamy coś w rodzaju reklamy Apple vs PC. Żenua 😛

  30. Misza
    Ty jesteś ewenement. Ty potrafisz pisać, chociaż się czytać nie nauczyłeś…

  31. hoplita:
    przeczytaj tekst (szumnie zwany recenzją) raz jeszcze. Jeśli nie znajdziesz w nim totalnego chaosu i pomieszania z poplątaniem, połączonego z brakiem wspomnianych przez mnie informacji to proponuję udać się do okulisty.
    Chaos powoduje wspomniany przeze mnie przerost formy nad treścią. Informacje, których można się doszukać są wzajemnie sprzeczne i do tego przemieszane. Jedyne zdanie dotyczące choćby modelu lotu to wtrącenie na temat wyprowadzania z korkociągu. I ani zająknięcia więcej – nie wiemy, czy wprowadzenie samolotu w taki stan jest łatwe, czy trzeba się „postarać”. Czy „przydaza” się tylko w modelu „pełnej symulacji” czy też może (chociaż w ograniczonym zakresie) w pozostałych również. Domyślamy się li tylko, że wyprowadzenie (przynajmniej niektórych) samolotów z tej figury jest trudne. Nie wiadomo czy wspomniany przez Autora wirtualny kokpit to coś wyłączonego na stałe, czy też coś co po prostu można sobie wł/wył – symulator bez wirtualnego kokpitu? No wybacz…. O HUDzie nawet nie wspomnę – zakładam, że Autor wie co to HUD: http://en.wikipedia.org/wiki/Head-up_display – polecam podstawy. No chyba, ze autorzy gry umieścili HUDa w grze, co tak naprawdę nie zostało wyjaśnione; wtedy ocena końcowa nie ma jednak sensu (pomijam jej „uzasadnienie”. Autor wspomniał o oleju na wiatrochronie, ale już o modelu uszkodzeń nie wspomniał. Dlaczego się czepiam? Ano filmik załączony do tego „dzieła” pokazuje, o ile pamiętam, Spita z dziurą wielkości Big Bena w skrzydle. Jak się ów Spicik zachowuje po „przedziurawieniu”? Znowu – ani słowa…
    Wiem, wiem – jestem dr PC czy co tam jeszcze sobie wymyślisz. Może się czepiam, ale miałem nadzieję na kawałek konkretnej recenzji. Niestety. Znalazłem „teatrzyk” nie tylko nudny, ale na dodatek bełkotliwy.

  32. @JMD

    zapomniał Pan o najważniejszym, o miodności.

  33. No tak, jak mogłem 🙂
    JMD

css.php