Reklama
Polityka_blog_top_bill_desktop
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot1
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot2
Technopolis - O grach z kulturą Technopolis - O grach z kulturą Technopolis - O grach z kulturą

15.10.2009
czwartek

„Bionic Commando” – recenzja gry

15 października 2009, czwartek,

SPIDERMAN W WERSJI HARDCORE

„Bionic Commando” jest kolejną propozycją TPP po „Prototype”, w którym steruje się herosem obdarzonym nadzwyczajnymi zdolnościami do pozbawiania życia przeciwników oraz destrukcji otoczenia. Niestety podobnie rozczarowującą.

W latach 80. na automatach pojawiła się arcade’owa platformówka „Bionic Commando”, oczywiście z widokiem kamery od boku. Bohaterem był niejaki Rad Spencer, modelowy przykład „action hero” tamtych czasów – mięśniak (w tym przypadku z dreadami), który rozgramiał tabuny wrogów. Spencer należał do elitarnej jednostki wojskowej, co wiązało się, oczywiście, z dostępem do licznych militarnych zabawek. Protagonista był w praktyce „biocyborgiem” – zamiast jednej ręki miał bioniczny hak, który wystrzeliwany dawał mu możliwości zarówno poruszania się niczym Spiderman, jak i robienia totalnej demolki.

Screen z gry Bionic Commando
Screen z gry Bionic Commando

Firma Capcom postanowiła wskrzesić tytuł i wydała multiplatformową wersję „Bionic Commando”, w nowej, pięknej oprawie graficznej, z jeszcze większymi możliwościami w gameplay’u. Protagonista wciąż wygląda jak twardziel z lat .80, ma niewyparzony język, ponadto głosu użyczył sam Mike Patton, wokalista takich zespołów jak Faith No More, Tomahawk czy Fantômas, co dla wielbicieli jego twórczości (w tym niżej podpisanego) było z pewnością radosną nowiną.

 

Akcja toczy się w fikcyjnym Ascension City, które stało się celem terrorystycznego ataku nuklearnego. Rad Spencer, mimo zatargu ze zwierzchnikami, stał się jedyną szansą, by móc odnaleźć sprawców. Samotnie wyrusza więc do zdezelowanej metropolii. Trudno sobie wyobrazić lepszą arenę dla „bionicznego” komandosa.

Screen z gry Bionic Commando
Screen z gry Bionic Commando

„Bionic Commando” jest typową grą akcji z widokiem z perspektywy trzeciej osoby. Największą atrakcją są oczywiście możliwości bionicznej kończyny bohatera. Kombinacje technik przedstawiono w uproszczony sposób i gracze nie będą mieć problemów z ich zapamiętaniem. Cały repertuar manewrów nie jest od początku dostępny. Nasz bohater miał sporą przerwę w używania „ramienia” i potrzeba dość długiego czasu, zanim narzędzie w pełni zintegruje się z jego ciałem. Z początku hak przyda się tylko do bezpośredniej walki wręcz oraz poruszania się w terenie, jednakże z czasem będzie można nim usuwać przeszkody, na przykład wyrywając zablokowane drzwi, a ostatecznie nawet ciskać samochodami. Jeśli nie ramię, to zawsze „pod ręką” pozostanie skromny arsenał – podstawowy karabinek oraz druga, cięższa broń (np. karabin snajperski).

Screen z gry Bionic Commando
Screen z gry Bionic Commando
 
By zapewnić dobrą zabawę, twórcy „Bionic Commando” musieli zadbać o wysoce rozwiniętą interakcję gracza z otoczeniem. Niestety na obietnicach się skończyło. Poszczególne elementy plansz są w przytłaczającej większości nienaruszalne. Wspinać się po wieżowcach można, ale wybić szyby w jakimś pomieszczeniu w celu zrobienia stanowiska strzeleckiego już nie. Jest możliwość przemieszczania samochodów i innych przedmiotów o podobnych gabarytach, ale taki kosz na śmieci pozostanie niezłomny. Zresztą hak nie potrafi ruszyć również ciężarówki. Coś kiepskie to ramię, skoro w dzisiejszych czasach można w telewizji obejrzeć popisy kulturystów, którzy ciągną za sobą parę tirów. W efekcie większość możliwości ramienia przydaje się jedynie w konkretnym momencie realizowania któregoś z punktów misji. W praktyce służy ono przede wszystkim do poruszania się, a do zdejmowania przeciwników pozostaje podręczny karabin.

Screen z gry Bionic Commando
Screen z gry Bionic Commando
 
Fizyka gry, która w takiej konwencji powinna być szczególnie dopieszczona, również zawodzi. Ciała przeciwników potrafią w połowie leżeć nad przepaścią, a rzucone auta ułożyć się pod zadziwiającymi kątami. Ostatnim, irytującym niedopatrzeniem twórców programu jest respawn przeciwników. Gra zapisuje się automatycznie (zdecydowanie za rzadko) na poszczególnych etapach poziomu i jeśli przeładujemy rozgrywkę, to wszyscy przeciwnicy zostają wskrzeszeni. Jest to naprawdę kłopotliwe, zwłaszcza w misjach, w których przeciwnikami są snajperzy, gdyż cały wcześniejszy wysiłek (i amunicja) idzie na marne.

„Bionic Commando” jest lekką (choć nie pod względem wymagań sprzętowych), prostą grą akcji. Ambicje twórców najwyraźniej nie szły w parze z ich faktycznymi możliwościami. To tytuł kolejny po „Prototype” z niewykorzystanym potencjałem, opowiadającą o superbohaterach, na których dokonywano eksperymentów. Tyle, że poprzednik pomimo błędów posiadał dużo większą grywalność, czego ostatecznie brakuje dziełu Capcomu. Dużo lepiej ostatnio wypadają TPP poświęcone komiksowym postaciom, jak np. Wolverinowi czy Batmanowi.

Aaron Welman

Ocena: 60%
 

0% 100%

Zalety: grafika, swoboda poruszania się po mapie, ciekawa reaktywacja arcade’owej gry, prosta w obsłudze, głos Mike’a Pattona.

Wady: niezbyt grywalna, kiepska fizyka i interakcja z otoczeniem, błędy logiczne, zmarnowany potencjał, zbyt rzadko występują punkty zapisu, potężne wymagania sprzętowe.

Dla rodzicówGra uzyskała klasyfikację PEGI 18+. Występują wulgaryzmy, a przemoc jest na każdym kroku. Nie epatuje ona jednak krwistymi scenami. Poza tym gra obsługue opcję kontroli rodzicielskiej. Mogą grać i młodsi. 

Minimalne wymagania sprzętowe gry Bionic Commando: Procesor Core 2 Duo 2.6 GHz, 2 GB pamięci RAM, karta grafiki z 512 MB (GeForce 8800 lub lepsza), 8 GB HDD, Windows XP SP2/Vista.

Bionic Commando, gra akcji (TPP) od lat 18 (PEGI 18+), w polskiej wersji językowej. Producent: Capcon, dystrybutor: Cenega. Cena: 99,90 zł.
 

Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_mobile
Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_desktop
css.php