Reklama
Polityka_blog_top_bill_desktop
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot1
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot2
Technopolis - O grach z kulturą Technopolis - O grach z kulturą Technopolis - O grach z kulturą

16.04.2008
środa

Lost: Via Domus – recenzja gry

16 kwietnia 2008, środa,

okładkaDALEKO OD DOMU I DOSKONAŁOŚCI
 
Na wstępie przyznam, że jestem wielkim fanem serialu „Lost: Zagubieni”. Zainteresowanie to być może graniczy momentami z obsesją i dlatego kiedy w 2006 rozeszła się wiadomość, iż Ubisoft w porozumieniu z producentami serialu przygotowuje grę komputerową, byłem bardziej niż szczęśliwy. Gra pojawiła się po prawie dwóch latach. Zagrałem raz. Dwa. Trzy. Bardzo chciałem kochać tą grę. Chciałem ją chociaż polubić. Niestety. Nie udało się. Ale po kolei.

Producent „Lost: Via Domus” (ten drugi człon to po łacinie „droga do domu”, ale również i imię pojawiającego się w grze jachtu) Gadi Pollack z Ubisoftu ściśle współpracował z siecią telewizyjną ABC, która miała wpływ na fabułę gry. W efekcie wykorzystuje ona zarówno podobizny, jak i biografie głównych bohaterów „Lost”.

Pojawiają się tu też takie elementy jak „Czarna Chmura” czy „Black Rock” (jeśli te nazwy nic Wam nie mówią, nie wszystkie atrakcje gry będą dla Was czytelne). Soundtrack został skomponowany przez pracującego dla serialu Michaela Giacchino. Niestety, tylko kilku serialowych aktorów użyczyło głosu swoim awatarom z gry a wszystkie kluczowe postacie dubbingowane są przez podobnie brzmiących statystów.

Podobnie jak telewizyjny pierwowzór, właściwa gra rozpoczyna się od otwierającego się oka – nie należy ono jednak do Jacka Shepharda, a do Elliotta Maslowa – nieobecnego w serialu pasażera lotu Oceanic 815. Wprowadzenie Maslowa było niewątpliwie bardzo sensownym zabiegiem – z co najmniej dwu powodów.

Po pierwsze, rozbroiło ewentualne zarzuty licznych fanów serii, dlaczego to nie ich ulubieniec został bohaterem gry; po drugie, w zręczny sposób usprawiedliwia konfrontowanie gracza z szeregiem zapożyczonych z serialu sytuacji, których nie dałoby się narracyjnie wytłumaczyć, gdyby gracz wcielił się w Jacka, Kate czy Hugo.
 

Lost: Via Domus
Screen z gry
 

Aby wydostać się wyspy, cierpiący na amnezję Elliott musi zrekonstruować swoją przeszłość – miedzy innymi odpowiedzieć na pytanie, dlaczego na moment przed katastrofą nieznajomy mężczyzna usiłował go zabić. Obecna jest też kobieta, Lisa, którą Maslow ostatecznie odnajduje, chociaż pewnie nie w takich okolicznościach, w jakich by sobie takiego spotkania życzył. Dodam też, iż sam Maslow okazuje się być postacią równie niejednoznaczną moralnie, jak większość bohaterów serialu.

Cała gra podzielona jest na siedem epizodów zbudowanych podobnie jak odcinki telewizyjne – na początku każdego z nich jest retrospektywa zakończona logo, po których wrzuceni zostajemy w rozgrywkę. Gatunkowo, „Lost Via Domus” to gra przygodowa – postęp zależy więc od wykonanych zadań i rozwiązanych zagadek.

Niestety ich dobór i różnorodność pozostawiają wiele do życzenia. Owszem, przemierzamy jaskinie (aby nie zginąć w ciemności, musimy na drodze wymiany z innymi postaciami zdobyć jakieś źródło światła), błądzimy po dżungli (dla orientacji można stawiać markery), zaś główną zagadką logiczną są wariacje na temat naprawiania pudełka z bezpiecznikami.

Jest też kilka fragmentów gdzie akcja przyspiesza (pościg w dżungli, ucieczka przed Czarną Chmurą, mała strzelanina), ale można je policzyć na palcach jednej ręki. Jak zawsze w tym gatunku, wchodzimy również w interakcje z innymi postaciami – w trakcie niektórych rozmów otrzymujemy ogólne informacje dotyczące fabuły serialu (a co za tym idzie i gry), ale możemy również zadawać konkretne pytania dotyczące wykonywanego właśnie zadania.
 

Lost: Via Domus
Screen z gry
 

Dla mnie najciekawszym (chociaż niekoniecznie dostarczającym dreszczyka emocji) elementem gry jest konieczność „zrobienia zdjęcia” w czasie retrospekcyjnych flashbacków występujących w każdym z epizodów.

Jednym z poważnych mankamentów rozgrywki jest jej czas potrzebny na jej ukończenie – niektórzy z zachodnich recenzentów sugerowali nawet okolice czterech godzin (!). Mnie osobiście przejście „Lost Via Domus” zajęło za każdym razem około dziesięciu godzin (z drugiej strony nie spieszyłem specjalnie, starając się smakować klimat), ale nawet i taki czas to raczej skromnie jak na tak reklamowaną grę.

Reasumując, „Lost: Via Domus” to gra zdecydowanie przeznaczona dla fanów macierzystego serialu i to tych bardziej niż mniej uważnych – tylko oni będą w stanie docenić wiele ukrytych w niej smaczków aluzji czy nawet dowcipów.

Z drugiej strony, niemal paradoksalnie, oni też będą najbardziej zawiedzeni. Potencjał transmedialnych opowieści opierających się na wzajemnie uzupełniających się kilku formach został swego czasu całkiem zgrabnie nakreślony (chociaż nie do końca zrealizowany, ale też i prekursorzy mają ciężej) przez franczyzę Matrixa braci Wahowskich (trylogia + animowana seria „Animatrix” + gra „Enter the Matrix” + komiksy).

Ze swoją fabułą, w której niedomówienia, nieoczekiwane połączenia i zagadki stały się cechami definiującymi, „Lost” oferował duże możliwości zapełnienia narracyjnych luk i otwartych przestrzeni. Wprowadzenie dodatkowego bohatera sugeruje, iż producenci gry zdawali sobie z tego sprawę, ale niestety na tym się skończyło.

Fanom serialu gra nie daje praktycznie nic nowego, a nieskomplikowane zagadki tej pustki nie wypełniają. Z kolei nie zaznajomieni z serialem mogą często czuć się zagubieni w interpretacji samych postaci, motywów ich działania i wielu elementów gry.

Szkoda, mogło być naprawdę frapująco. Jest tylko ciekawie.
 

Paweł Frelik
 

Ocena: 3/6.

Zalety: Liczne – atrakcyjne dla jego fanów – powiązania z serialem telewizyjnym.
Wady: Małe urozmaicenie zadań i zagadek, krótki czas rozgrywki.
   
Dla rodziców: Pozycja dla graczy nastoletnich (16+) – okazjonalne odniesienia do alkoholu i papierosów oraz minimalna przemoc.
 

Minimalne wymagania sprzętowe Lost: Via Domus: System operacyjny Windows XP lub Vista (gra dostępna również na Xbox 360 i PlayStation 3), procesor 2.0 GHz lub szybszy, 1 GB RAM, 5 GB wolnej przestrzeni na dysku twardym, karta grafiki 128 RAM (zgodna z DirectX 9.0c).

kupLost: Via Domus, gra przygodowa, polska wersja językowa (napisy), cena 99,90 zł. Dystybutor: CD Projekt.

Zobacz trailer gry:

Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_mobile
Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_desktop

Komentarze: 2

Dodaj komentarz »
  1. Noo ! i takie wymagania mi sie podobaja 🙂

  2. Gra ciekawa, wspaniała grafika, fabuła bardzo nawiązuję do filmu jednak gra okazała się zbyt krótka, nawet bardzo krótka.

css.php