Reklama
Polityka_blog_top_bill_desktop
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot1
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot2
Technopolis - O grach z kulturą Technopolis - O grach z kulturą Technopolis - O grach z kulturą

27.11.2008
czwartek

„Legendary Pandora’s Box” – recenzja gry

27 listopada 2008, czwartek,

PUSZKA PANDORY

Pomysł na atrakcyjną grę był prosty: umieścić w znanym nam świecie  przybyłe za sprawą kataklizmu potwory z rozmaitych mitologii i pozwolić graczowi efektownie się z nimi rozprawić. Takie założenia przyświecały „Legendary Pandora’s Box”, nowemu shooterowi stworzonemu przez studio Spark Unlimited. Gdzieś po drodze zabrakło jednak budżetu, chęci bądź umiejętności, bo końcowy efekt, choć nie apokaliptyczny, do zachwycających nie należy.

Trzeba przyznać, że gra zaczyna się od trzęsienia ziemi: nasz protagonista, złodziej dzieł sztuki Charles Deckard, zostaje wrobiony w aktywowanie starożytnego artefaktu, znanej z greckiej mitologii Puszki Pandory. W chwilę później w mieście, w którym toczy się akcja gry,  następuje prawdziwy Armageddon. Budynki zmieniają się w gruz, samochody razem z kierowcami zostają zmiecione z powierzchni ziemi, zaś z pulsującego w chmurach portalu wydostają się latające stwory.

Dodajmy do tego powstanie gigantycznego, złożonego z samochodów i złomu golema, który dosłownie przechodzi przez ocalałe wieżowce jak przez wysokie krzewy, a otrzymamy kompletny obraz początkowych, pełnych akcji scen.


Screen z gry Legendary Pandora’s Box

Jednak wbrew zasadzie  Hitchcocka napięcie później nie wzrasta. Wręcz przeciwnie, leci w  dół z prędkością pikującego gryfa. Szybko bowiem schodzimy do tuneli metra i napotykamy na jeden z głównych problemów gry: bardzo źle zaprojektowane poziomy. Mapy stworzone są w taki sposób, że właściwie przez cały czas idziemy wąskim korytarzem bez możliwości eksploracji alternatywnych możliwości. Ba, próżno tu szukać nawet ukrytych broni lub amunicji – nic z tego, cały czas przemy do przodu  trasą wyznaczoną przez projektanta poziomów.

Co więcej, nawet gdy opuszczamy tunele wrażenie nie znika, bo ulice zatarasowane są gruzem lub złomem tworząc podobne  ograniczenia. Interakcja z otoczeniem  właściwie nie istnieje. Kolejnym problemem jest system zapisu, czyli użycie punktów kontrolnych.


Screen z gry Legendary Pandora’s Box 

To dosyć kontrowersyjne i nielubiane przez graczy rozwiązanie  wywołuje tutaj ekstremalną irytację, ponieważ sceny walki są mocno nierówne pod względem poziomu trudności, a momenty zapisu są rzadkie, źle rozmieszczone i zwykle występują przed animowaną scenką. Na dodatek filmików nie da się w żaden sposób ominąć, więc po kilku (-nasto) krotnym ich obejrzeniu  irytacja wzrasta niepomiernie.

Potwory, którzy staną nam na drodze, nie pochodzą wbrew pozorom jedynie z mitologii greckiej. Spotkamy między innymi minotaury, gryfy,  wilkołaki oraz… wybuchające pająki. Z niewiadomych powodów zdecydowano się też na wprowadzenie ludzkich przeciwników, będących żołnierzami tajnej, mimo swej ogromnej liczebności, organizacji. A szkoda, bo warto byłoby popracować raczej nad większym zróżnicowaniem monstrów, by gracz po masowej dekapitacji wilkołaków nie miał wrażenia ciągłej powtarzalności wrogów.


Screen z gry Legendary Pandora’s Box

Niestety, strzelanie do tych samych stworów i żołnierzy  szybko sprawia, że gra zaczyna straszyć… nudą. Z pewnością ma tu znaczenie niewielki i całkowicie standardowy arsenał, składający się głównie z nieśmiertelnego trio: pistolet, karabin i strzelba.

Grafika wygląda nieźle, ale bez rewelacji. Największe wrażenie robią początkowe, skryptowane sceny ogólnego chaosu oraz atak gigantycznego golema. Później, niestety,  brak różnorodności w przygotowanych sceneriach, ale poszczególne elementy, jak choćby modele antagonistów, wykonane są nieźle.


Screen z gry Legendary Pandora’s Box

Dla równowagi bardzo kiepsko wyglądają ludzie, z wyjątkowo nieudaną Vivian na czele. Heroina miała być zapewne odpowiednikiem Alyx z „Half Life 2”, lecz pomimo prawie identycznego ubioru nie maj nic wspólnego z pierwowzorem, na pewno zaś stanowi antytezę dopracowanej twarzy i mimiki postaci stworzonej przez Valve.

Udźwiękowienie jest dobre, odgłosy  dopracowane, a muzyka świetnie pasuje do scen i wyróżnia się zdecydowanie na plus. Trochę gorzej  z głosami, wyjątkowo zaś irytuje   filtr dźwiękowy użyty we wszystkich transmisjach radiowych, czyli większości otrzymywanych w czasie rozgrywki komunikatów, bowiem brzmią one jak nadawane z dna metalowej puszki, a nie głośnika krótkofalówki.


Screen z gry Legendary Pandora’s Box 

„Legendary Pandora’s Box” to gra straconych szans. Miała potencjał być efektowną, ciekawą strzelanką czerpiącą z rzadko wykorzystywanej w tym gatunku mitologii. Wyszło diametralnie inaczej. Początkowe sceny nastrajają optymistycznie, ale wkrótce później wszystko wali się w gruzy razem z miastem wokół Charlesa Deckarda.

Wyraźnie widać, że tytuł jest niedopracowany, zaś  liczne błędy skutecznie uprzykrzają rozgrywkę. W sumie produkt co najwyżej zbliża się do przeciętności, niknąc w cieniu nowoczesnych shooterów.

 
Łukasz Fedorowicz
 

Ocena: 2,5/6.
 

Zalety: Efektowne początkowe sceny, niezła grafika i muzyka
Wady: System zapisu, ograniczone mapy, powtarzalność rozgrywki, kiepskie modele postaci.
 

Dla rodziców: Gra przeznaczona dla graczy pełnoletnich (PEGI 18+), ze względu na dużą ilość przemocy, krwi i wulgarny język.
 

Minimalne wymagania sprzętowe gry Legendary Pandora’s Box: Procesor 2.0+GHz, Pamięć 512 MB RAM, 13 GB wolnego miejsca na dysku twardym, Karta graficzna nVidia 6200+ or ATI Radeon 9600+, Windows Vista/XP SP2.
 

Legendary Pandora’s Box, gra akcji (FPS), od lat 18 (PEGI 18+). Cena: 99,90 zł. Dystrybutor: CD Projekt 

 
 
Zobacz trailer gry:

Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_mobile
Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_desktop
css.php