Reklama
Polityka_blog_top_bill_desktop
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot1
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot2
Technopolis - O grach z kulturą Technopolis - O grach z kulturą Technopolis - O grach z kulturą

6.09.2007
czwartek

Kim jest geek?

6 września 2007, czwartek,

ŻYCIE ZHAKOWANE

W roku 2005 w czołówce „najbardziej użytecznych słów” wybranych przez American Dialect Society znalazły się: podcast i lifehack. Jeśli je znasz, to pewnie jesteś jednym z geeków. Ale jeśli nie znasz również słowa geek – czas na szybkie korepetycje, bo to pojęcia, które na dobre zawładnęły Internetem.

Podcast to oczywiście forma publikacji dźwięku w Internecie. Zwykle ma postać regularnych odcinków, które dzięki technologii RSS odtwarzamy jak radio internetowe.

Kim jest geek? To już trudniejsze. Początkowo w slangu młodzieżowym oznaczało trzymającego się na uboczu mola książkowego. W każdym amerykańskim serialu dla młodzieży jest chociaż jedna taka postać – kujon, z którego naśmiewają się popularniejsi koledzy. Do języka polskiego geek wszedł jednak już jako osobnik nie oskarżany o aspołeczność i stał się synonimem osoby specjalizującej się w naukach ścisłych, zwłaszcza w dziedzinach związanych z informatyką i nowymi mediami (bloger, craker, haker, gracz, programista, technokrata czy naukowiec).

Wielu z geeków zajmuje się life hackingiem. Czy to oznacza, że są w stanie włamać się do naszego życia i podlać nam kwiatki albo odbić partnera?

Nie. Lifehakerzy w ogóle nie skupiają się na cudzym komputerze ani życiu. Przenoszą nawyki wypracowane podczas godzin poświęconych na optymalizowanie kodów do swojej własnej pracy. I tak lifehack pierwotnie oznaczał skrypty, które ułatwiały pracę programisty – filtrowały maile, synchronizowały pliki, śledziły zadania i przypominały o wydarzeniach. W skrócie: organizowały czas spędzony przed komputerem do produktywnego minimum.

Danny O’Brien – brytyjski dziennikarz specjalizujący się w nowych technologiach – postanowił zebrać i opisać te twórcze rozwiązania. Owoc swojej pracy to książka „Life Hacks: Tech Secrets of Overprolific Alpha Geeks”. Od chwili jej wydania w 2004 roku termin wszedł do powszechnego obiegu i zrobił zawrotną karierę, rozszerzając swoje znaczenie na każde działanie, które czyni życie prostszym i przyjemniejszym.

„Zrobiłem zupełnie nienaukową ankietę wśród geeków” – opowiada o narodzinach lifehackingu O’Brien. „Zadawałem osobiste pytania, żeby sprawdzić, na jakie problemy natrafiają i jak sobie z nimi radzą. Kwestionariusze z odpowiedziami rozłożyłem w jadalni i szukałem jakiegoś wzoru, wspólnego mianownika. Hakowanie to coś jak szukanie najkrótszej drogi, przedzieranie się przez złożone systemy z wytrychem w ręku, wyszukiwanie skrótów. Niestety to, co najprostsze nie zawsze jest oczywiste”.

Nic dziwnego, że po lifehackingowe wskazówki zaczęli sięgać przeciętni użytkownicy z internetowymi analfabetami włącznie.

Jeśli przestudiujemy najpopularniejsze witryny opisujące sposoby wdrażania (a bardziej slangowo – implementowania) hakerskich nawyków – jak na przykład „43 folders„, okaże się, że oprócz 10 pdf-owych tricków znajdzie się tam również 10 zastosowań dla cytryny. Jako „topowe” zastosowanie opisano tutaj wyhodowanie własnego drzewka. Kiedy już pojawią się na nim owoce, możemy się nimi posłużyć podczas zabiegu rozjaśniania włosów czy odświeżenia zmywarki do naczyń.

Prawda, że brzmi to jak porady z magazynów dla gospodyń domowych? Lifehack jest chwytliwym terminem, który rozplenił się w blogosferze w postaci setek postów opisujących, jak odzyskać utracony czas. Ale także koniecznością poświęcania tego czasu na zapoznawanie się z nowymi pomysłami lifehakerów i sprawdzanie, czy w istocie niosą one ze sobą jakiś pożytek – bo jeśli nie, to bilans może okazać się zerowy. No chyba, że ktoś wymyśli jak lifehakować lifehaking.

Jagoda Mytych

Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_mobile
Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_desktop
css.php